Film jest strasznie sztuczny i panuje w nim ogólny bałagan - bohaterowie ani ziębią ani grzeją - widz w ogóle się z nimi nie utożsamia, bohaterka kompletnie nie autentyczna i do tego to polskie podejście do rzeczywistości - wielkie sztuczne dramaty rodzinne społeczne i polityczne - od wieków wmawia się Polakom, że niedorozwój emocjonalny polegający na popadaniu w narodowy i kościelny sentymentalizm to najwyższe co można w swoim życiu osiągnąć - takie filmy są nie tylko dzisiaj przestarzałe ale szkodliwe. Żeromski się dawno zdeaktualizował - potrzebujemy rewolucji i szerszych horyzontów mentalnych a nie napompowanych sztucznych melodramatów o tym jak ciężko kobiecie która zamiast myśleć ugania się za facetami, do tego okropnie nienaturalne i komiczne sceny zabójstw i seksu, jednym słowem nie polecam choć z nudów można obejrzeć albo jak ktoś koniecznie chcę mieć własne zdanie
oj, zgadzam się z opinią w 100% w tym filmie panował straszny chaos, wspomniany przez Ciebie bałagan. tu jakiś wątek napoczęty, tam coś rozgrzebane, ogólnie dla kogoś kto nie czytał książki to raczej nie do zrozumienia. Koszmarny jest tam ten klimat i kolor szarości, tak że ciężko odróżnić, czy akcja dzieje się w Pitulicach Dolnych, czy południu Włoch. O dialogach, czy scenach kluczowych nawet nie wspominam, bo to jakiś bełkot. Strasznie jestem zła, bo książka jest cudowna, bohaterka jest cudowna, a tu w tym filmie tak źle ją ucharakteryzowali, że niewiele się różniła pomiędzy Ewą niewinna, a późniejszą już Ewa prostytutką wykańczaną chorobami. Kiepsko przedstawiono też drogę Ewy na samo dno. Ja tu się nie będę już rozpisywać, bo w sumie każdą minutę tej szmiry mogłabym krytykować, na końcu dodam, że w finałowej scenie śmierci Ewy, kiedy ona umiera widząc Łukasza, ktoś wymyślił puścić muzyczkę rodem w niemego kina. Noż cholera, mało mnie krew nie zalała!!
Choć Walerian Borowczyk nie należy do reżyserów, których podziwiam, to podobnej jakości komentarze po prostu mnie drażnią.
To jest bodaj jedyny film tego reżysera któy mi się podobał - a jego największym chyba atutem była właśnie muzyka - nie z żadnego niemego kina (litości!), ale porywający concert skrzypcowy Mendellssohna-Bartholdy'ego.
Trochę ogłady, bracia Polacy.
To nie sztuczne dramaty czy bufonada jest typową przywarą znad Wisły - to ta godna pożałowania pewność własnej racji, idąca w parze z nieuctwem i prostactwem.
No i te Wartości Chreścijańskie (no, to może troche nie na temat)
Życzę zdrowia.
przepraszam, założyłeś sobie nicka tylko po, żeby wyzwać mnie od nieuka i prostaka?! Boisz się wystąpić pod własnym?? Rewelacja! otóż przypominam, że od tego właśnie jest forum, aby każdy mógł wyrazić swoje zdanie, nawet jeśli nie mieści w jedynej słusznej linii filmoznawstwa, którą widać Ty reprezentujesz. A jednak,:) Mało mnie obchodzi, co o mnie sądzisz, a zdania, jak wielu tutaj forumowiczów, nie zmienię. Film jest spartaczony, niespójny, chaotyczny i bufoniasto zagrany. Głowna aktorka gra jak kłoda, tą samą manierą, niezależnie od tego czy jest młodziutką niewinnością, czy upadłą na bruk nierządnicą. Muzyka, choć może i piękna klasyczna (ach ten contert skrzypcowy!) nie pasuje do scen. Ja naprawdę kocham polskie kino tamtych lat. Adaptacje literatury pozytywistycznej, czy młodopolskiej to sa prawdziwe arcydzieła. Ale tym filmem jest rozczarowana, jak żadnym innym. Mam prawo, i doprawdy nie mam pojęcia czym zasłużyłam sobie na obraźliwe epitety od kogoś, kto nawet nie ma odwagi wystąpić pod własnym nickiem:(
p.s. i zaiste, gdzie w mojej wypowiedzi znalazły się odnośniki do wartości chrześcijańskich? chyba, że masz jakąs fobie i wszedzie je widzisz, wtedy to już tylko terapia u specjalisty...
skoro uwazasz, ze forum jest po to , zeby wyrazic SWOJA opinie, nie rozumiem twojego bufoniastego ataku na poprzednika, ktory sie odniosl do twojego komentarza.... kazdy ma prawo komentowac i wyrazac swoje zdanie, TAK? czy tylko ty???
fakt, ze film jest dosc chaotyczny, ale wiekszosc polskich filmow z tego okresu jest takich, spojrzmy na "ziemie obiecana" chociazby, itd...
ja lubie wracac do “dziejow ...” chociazby ze wzgledu na klimat, lubie akurat te mlodopolska epoke i walerian oddal ja spoko.
mimo calego niesnasku wokol filmu, jaki pozniej nastal...
a ekranizacje filmowe rzadko kiedy sa 100% oddaniem pierwowzoru. zamiast stekac, ze takie straszne, sama sobie nakrec lepiej.
Stary wątek, ale postanowiłem podbić. Pisząc o bufonadzie i przesadzie trzeba pamiętać, że film oddaje XIX-wieczną obyczajowość, a więc również - mentalność i uczuciowość. A jaka to była uczuciowość? Otóż panowały wzorce romantyczne, a romantyzm jak wiadomo lubował się w mrocznych sceneriach i wybujałych emocjach. Młodzież 'wychowywała' się na romantycznych powieściach, a poezja była szeroko czytana i uprawiana, w dobrym tonie było czasem zemdleć od nadmiaru "afektów". Romantyczne pary - Romeo i Julia itd. były wzorami zachowania. No i święcił triumfy teatr, który z definicji wyostrzał i wyolbrzymiał ekspresję.
To wszystko musiało znaleźć odbicie w ówczesnym zachowaniu, a więc i filmie. Tyle ode mnie.
Dzięki za sensowny głos - właśnie tego nie dostrzegają przedmówcy. Trudno mi orzec czy film oddaje atmosferę czasów, ale tak ją sobie mniej więcej wyobrażam. Film wg mnie całkiem niezły, może pod koniec za dużo "przyspieszonej" akcji i niezrozumiałych "chaotycznych" wydarzeń. Ale ten "chaos" w większej części filmu ma sens.