Film dla mnie osobiście jest nieporozumieniem, jakby reżyser zabrał się za zadanie, które najwyraźniej go przerosło. Powinien opowiadać o epopeji naridu wybranego od wyjścia z Egiptu poprzez 40 letnią tułaczkę po pustyni... Tymczasem mamy nudny, źle wyreżyserowany, koszmarnia zmontowany film, efekty specjalne mierne - nie mogące uratować nudnego przekazu... Zdecydowanie polecam Dziesięcioro przykazań z Charltonem Hestonem z 1956 roku. Dla mnie wersja mini serialowa z 2006 roku to była strata czasu i wyrzucone w błoto pieniądze!!!