Reżyser zniszczył wszystko najlepsze z książki spłycił postacie i całkowicie zabił klimat. Sędzia w scenie końcowej wydawał mi się wręcz śmieszny i godny politowania. Jak można było zmienić postać Very Claythorne na coś tak bezosobowego tego nie pojmę. Nie wystarczy zmienić zakończenie i miejsce akcji by zyskać coś "swojego", świeżego i by móc mówić o sobie, że wykazało się inicjatywą.