pochwała radosnego odrealniania. 
 
wielkie świętowanie, takie filmy to tylko w kinie, doświadczanie wspólnotowe co jak żadne inne! 
 
kto się nie załapał na Rocky Horrora - pono najdłużej wyświetlany film w historii kina, kultowy z krwi i kości we właściwym tego słowa znaczeniu - temu ten dokument wszystko wynagradza. oto zawiera wszystko, wszystko co najlepsze z filmu bazowego, a przy tym tworzy nadbudówkę, która go przewyższa pod każdym względem - dodaje nowe treści, mnoży kontexty, pół wieku historii, gęstwina po gęstwinie i warstwa na warstwie jak przy szesnastopiętrowym torcie normalnie. 
 
powiedzmy może tak, istnieją dwa rodzaje niekończących się tłumów, które ciągną się przez wieczność: takie których należy, i takie których nie należy się lękać. 
 
na przykład: na ulicach w 21:37 jest ów pierwszy a tonący w posągowych odmętach nudy i zwątpienia, w kolejkach na Rocky Horrora jest drugi.. 
 
decyduje fanfaktor, a co jest fanfaktor niechaj nikt nie udaje że nie wie: 
 
wzniosłość myśli, lotność umysłu, triumf intelektu, radosne cele i życiowa najintensywność połączone z dążeniem do rzeczy wielkich. 
 
a co jest wzniosłość myśli, lotność umysłu, triumf intelektu, radosne cele i życiowa najintensywność połączone z dążeniem do rzeczy wielkich niechaj nikt też nie udaje że nie wie. 
 
transsexualna transylwania doktora frankfurterki to pion regulujący psychikę; dziki pamflet na wyjałowienie znudzonego bezczynnością mózgu; odważne, kopnięte, wariackie uwalnianie pokładów naturalnej wesołości i płynącej zeń sexualności, na pohybel udrękom, znużeniom i jękom męczeńskim. 
 
wieczorowi żywych trupów w państwie ponurych zdarzeń przeciwstawia się tu żywiołową explozję kosmicznego karnawału, tańce, hulankę, swawolę. 
 
inne sapanie ludzkiego oddechu ogólnie, takie bardziej ludzkie. 
 
e viva kosmitas poupychane, dla niepoznaki, żeby było śmieszniej, w ziemskiej powłoce cielesnej, teraz i zawsze, amen!