Myślę, że bardziej niż wgłębiać się w rozważania o tym filmie, należałoby się zastanowić
nad tym co napisałem w tytule, to jedna z ostatnich dobrych polskich komedii
sensacyjnych. Mimo, że powstał w roku 2002, czuć w tym filmie jeszcze klimat dobrego
polskiego kina lat 90, co jest niewątpliwym sukcesem filmu Lubaszenki. Aktualnie mamy
marazm, aby nie napisać kryzys twórczości. Przyczyn takiego faktu jest kilka. Z całą
pewnością aktorstwo, przy całym szacunku dla dzisiejszych "gwiazd" Karolaka czy innego
Szyca (nota bene grającego epizod w "E=mc²") daleko im do prawdziwych gwiazd trochę
już dziś podstarzałego ale niezapomnianego pokolenia aktorskiego Pazury i Lubaszenki.
Liczy się też pomysł na film. Dzisiejszym reżyserom go zwyczajnie brak. Polskie kino
popadło w komercję, liczy się to co chcą oglądać masy, ambicja zdecydowanie ustąpiła
miejsca tandecie, bylejakości. Dlatego miło jest powrócić do "E=mc²" który
zdecydowanie trzyma poziom dobrej polskiej produkcji. Polecam. Dziękuję.