Ależ ten film niedopracowany,:
-Zaczyna się niby w maju, potem mija 9 miesięcy - czyli mamy luty, a tam jest dalej ta sama pora roku wiosna/lato.
-Praca magisterka kosztuje 8 tysięcy złotych - no proszę was, teraz każde wypociny uczelnia przyjmie i ktoś niby miałby wyrzucać tyle pieniędzy na jakąś "prackę"
-obrona doktoratu to wg bohatera "wydarzenie w życiu uczelni, ogłaszane w mediach" - to nie wiedzą, że obecnie doktorów produkują masowo- sama znam kilku i uważam, że obrona to raczej banalne zdarzenie w życiu uczelni, a taki "doktorek" niewiele znaczy (chociaż on sam uważa się za bóg-wi-co)
-likwidacja "zakładu", w którym notabene tynk odpada z sufitu, proponuję przejść się do jakiego "zakładu" w dużym uniwersytecki mieście
-bohater pisze pracę w 3 miesiące, w ogóle nie zbiera materiałów, nie łazi po bibliotekach ani nic. Na dodatek pisze kilka na raz....(za 8 tyś i nie ma forsy!) Mogę to częściowo zrozumieć, bo akurat z pedagogiki moja matka napisała bratu pracę z marszu, ale chociaż dostarczył jej materiały. Pomijam fakt, że na pedagogice trzeba też zebrać wywiad, a nie tylko przepisać mądrości z książek, a nie widziałam żeby "młody Lubaszenko" temu się poświęcał
-nachalne reklamy: HBO (jak zbawiciela), Contempo (czy jakoś tam) soczewek, po prostu nieeleganckie i irytujące
-Lubaszenko bierze takie duże pieniądze za pracę, a mieszka z mamusią i jak sugerują na niewiele go stać, a podobno jest rozrywany i nie wyrabia
-grant dla rozlatującego się (pomijam, że takich nie ma) zakładu-wydziału (chyba wydziału, na uniwersytecie w warszawie jest Wydział Filozoficzny). Jakie to oni wiekopomne odkrycia tam poczynią?
-oczywiście wszyscy lecą na Włodarczyk, która z definicji jest piękna i na dodatek inteligentna - tak bardzo, że się puszcza dla pieniędzy z gangsterem i jeszcze nosi peruczkę z idiotyczną grzywką (to nie mógł sobie znaleźć blond laleczki?). Jej uroda wyraża się w podkasanych strojach, silnej solarce i pretensjonalnym makijażu. Inteligencja natomiast w niemożności sklecenia przeciętnej magisterskiej pracy na banalnym pedagogicznym wydziale (chociaż cały dzień jak widać nic nie robi), pełnieniu roli pupy gangstera w wielkim mieście i robieniu przez jakiś czas tą pupą na dwie strony. Aha i pomalowała ściany na przypadkowe kolory i oświetliła, tworząc swego rodzaju niegustowne nawiązanie do swych tandetnych strojów.
-Co ma słuchanie Opery, oglądanie Brechta, Quo Vadis i takie tam do pisania doktoratu?
-"prawa logiki" zabraniają im wykonać gangsterski wyrok :>, To pitolenia chyba ma budować napięcie czy co, ale ani śmieszne, ani straszne
-"Jasiu" Nowicki, ze swoją pełną mądrości miną i obrzmiałym z doświadczenia życiowego głosem.
-ćwok senator z Samoobrony na posadzie w Nowym Yorku (gdzie jak gdzie, ale tam mógłby znaleźć się jedynie Daniel Passent), który nie rozróżnia homara od krewetki, a gada jak Ferdek Kiepski
-Denne, oklepane, po raz setny powtórzone teksty karykaturalnego Cezarego Pazury, po prostu powtórka z "Chłopaki nie płaczą".
-Wulgarna para "Grucha" i jego "laska"
-oglądanie gniotów z HBO na małym laptopie w wyrze - To gangsta nie ma sali kinowej?
-mądrości zapijaczonego Lubaszenki, sfrustrowanego dziekana, który na dodatek nie chce forsy od mafioza (sic!!!!)
-przemądrzałą dziewczynka na wózku-że na wózku to już cudo
-żonglowanie jakimiś wyrwanymi z filozofii pojęciami typu "paradoks kata" czy "zakład Paskala"
-po co on się spotyka ten Lubaszenko z klientami to nie może wysłać tych bzdur przez internet? Skoro i tak nie dają mu materiałów ani nic to po co.
Co do pierwszego zarzutu - pory roku, bolączka polskich i nie tylko filmów. W tym wypadku mogę to tłumaczyć tak - akcja może rozpoczęła się w maju, ale powiedzmy trwała (mówię o procesie "nauki" Ramzesa) gdzieś do połowy sierpnia, kiedy lato trwa w pełni i jest zielono. 9 m-cy później czyli w czasie obrony doktoratu mamy ponownie połowę maja - czyli wiosna w pełni. W Psach 2 zielone lato i październikowa jesień mieszają się między epizodami - akcja filmu trwa kilka dni, to jest dopiero żenua.
- HBO, soczewki - kicha do potęgi, dodam jeszcze lodówkę LG z tym "wtryskiem" na drinki.
- brak kasy u doktora piszącego prace - w sumie nie skojarzyłem, że on z te prace aż tyle brał pieniędzy. Ale takie "fuchy" nie trafiały mu się za często. Możliwe, że na wiosnę było tego najwięcej (obrony są zazwyczaj w czerwcu). Potem mogła być posucha.
Co do reszty - to z założenie miała być luźna komedia. Nowicki nawet jak na taka kijowa role zagrał świetnie.
Niemniej jednak, nie jest to film do którego jakoś często wracam, chyba, że trafie w TV. Z filmów Lubaszenki cenię najbardziej "Sztos'.
"-Praca magisterka kosztuje 8 tysięcy złotych - no proszę was, teraz każde wypociny uczelnia przyjmie i ktoś niby miałby wyrzucać tyle pieniędzy na jakąś "prackę""
Olaf zaproponował niebotyczną kwotę 8k, bo wiedział, że Stella jest nadziana (chwilę wcześniej mówiła, że pieniądze nie grają żadnej roli).
"-obrona doktoratu to wg bohatera "wydarzenie w życiu uczelni, ogłaszane w mediach" - to nie wiedzą, że obecnie doktorów produkują masowo- sama znam kilku i uważam, że obrona to raczej banalne zdarzenie w życiu uczelni, a taki "doktorek" niewiele znaczy (chociaż on sam uważa się za bóg-wi-co)"
Mowa była o doktoracie honoris causa, który nadawany jest osobom szczególnie zasłużonym dla nauki i rzeczywiście jest to ważne wydarzenie dla uczelni.
"-bohater pisze pracę w 3 miesiące, w ogóle nie zbiera materiałów, nie łazi po bibliotekach ani nic. Na dodatek pisze kilka na raz....(za 8 tyś i nie ma forsy!) Mogę to częściowo zrozumieć, bo akurat z pedagogiki moja matka napisała bratu pracę z marszu, ale chociaż dostarczył jej materiały. Pomijam fakt, że na pedagogice trzeba też zebrać wywiad, a nie tylko przepisać mądrości z książek, a nie widziałam żeby "młody Lubaszenko" temu się poświęcał"
Nie pomyślałeś, że po prostu nie zostało to pokazane w filmie? Jakby każde łażenie po bibliotekach albo czytanie książek miało być pokazane, to ile godzin trwałby film?
"-Lubaszenko bierze takie duże pieniądze za pracę, a mieszka z mamusią i jak sugerują na niewiele go stać, a podobno jest rozrywany i nie wyrabia"
Lubaszenko na początku filmu jest przedstawiany jako nieudacznik życiowy, pochłonięty nauką, niemający dziewczyny. Do archetypu takiej postaci pasuje mieszkanie z matką.
"-Co ma słuchanie Opery, oglądanie Brechta, Quo Vadis i takie tam do pisania doktoratu?"
Olaf radził Pazurze, że jak chce wejść w wyższe sfery i nie być pospolitym "drechem" musi nabrać trochę ogłady i kultury jak na osobę w wyższym wykształceniem przystaje.
"-"prawa logiki" zabraniają im wykonać gangsterski wyrok :>, To pitolenia chyba ma budować napięcie czy co, ale ani śmieszne, ani straszne"
Chodziło o wybór między życiem doczesnym a wiecznym. Zabijając Pazurę, Lubaszenko zyskałby życie doczesne, ale stracił wieczne (morderstwo - grzech ciężki - piekło). Nie zabijając Pazury straciłby natomiast życie doczesne (Ramzes by go dojechał).
"-"Jasiu" Nowicki, ze swoją pełną mądrości miną i obrzmiałym z doświadczenia życiowego głosem."
No i co w tym takiego złego? Nie podoba ci się jego gra? Oglądałeś jeszcze jakieś filmy z Nowickim?
"-Wulgarna para "Grucha" i jego "laska""
Nawiązanie do "Chłopaki nie płaczą". Taki easter egg, puszczenie oka do widza obu filmów.
Z resztą zgadzam się w mniejszym lub większym stopniu, szczególnie z irytującymi reklamami HBO.
:) He, he że też chciało Ci się tyle cytować. No ogólnie lubię ten film, chyba miałam zły humor i za niską ocenę przyznałam :).
Słowo klucz "teraz".
Odniosłaś się do filmu biorąc za przykład załóżmy 2013 rok (wtedy kiedy napisałaś komentarz), a akcja filmu rozgrywała się ponad 10 lat wcześniej... ;)