Kilka mam tu słów do pana Kamińskiego. Pytanie zadaję wprost ile panu zapłacili za tą recenzję. Jest tak niemiłosiernie polukrowana, że można pawia oddać na chodnik w tempie przyspieszonym. Czy pan widział w ogóle film który pan recenzuje, czy pan w ogóle zna się na filmach, czy tak pan se pisze. Zdania typu: "Najwieksze zaskoczenie lata" czy "malkontentów w tym przypadku będzie nieielu" o filmie który jest nieudany, nudny, przydługawy to dziwne zdania. Niech pan sobie pójdzie może na jakiś zagraniczny film i zobaczy subtelną róznicę pomiędzy przecietnym filmem zachodnim, a filmem pana Olafa. I Niech pan nie sądzi że można sobie bezkarnie pisać recenzje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, bo to nie ma być pana prywatne zdanie ale w miarę zobiektywizowany opis rzeczywistości. Dlatego ode mnie ma pan pseudo: "Gówniany recenzent". Pozdrawiam i niech pan sobie obejrzy kilka zachodnich filmów.
Cieple slowa
Hmm, no coz, cieszy mnie, ze moj tekst wywolal u Pana tak zywiolowa reakcje. Szkoda, ze nie odwazyl sie Pan na ujawnienie swojej tozsamosci bowiem za oskarzanie kogos o lapówkarstwo, co też Pan uczynił, może się skończyć w naszym kraju w sądzie.
Z tego co wiem, to każdy ma prawo do własnego zdania i własnej oceny filmu. Mnie "E=mc2" podobał się i nie zamierzam pisać czegoś innego. Kazdy może napisać komentarz do filmu, ocenić go a tym samym zweryfikować redakcyjne recenzje.
"E=mc2" moim zdaniem wcale nie był nieudany, nudny, przydługawy, jak Pan pisze w swoim tekście. Ja spędziłem bardzo mile czas w kinie i zapewne obejrzę sobie kiedyś film Lubaszenki raz jeszcze.
Natomiast nie widzę specjalnego sensu w porównywaniu filmów polskich do zagranicznych. Po co? Każdy film traktuję indywidualnie. "E=mc2" obejrzałem, spodobało mi się i to właśnie napisałem. Nie widze konieczności odwoływania się do komedii Franka Capry, czy Mela Brooksa. Po co?
Co do bezkarnego pisania tekstow to na razie jedyna osoba, ktora napisala taki tekst jest Pan. Ja sie pod swoimi recenzjami podpisuje i biore za nie pelna odpowiedzialnosc. Pan nawet nie odwazyl sie podpisac pod swoim paszkwilem.
Pozdrawiam rowniez serdecznie.