PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=674292}
5,4 15  ocen
5,4 10 1 15
Eaglewalk
powrót do forum filmu Eaglewalk

Trójka skautów (?) z pobliskiego obozu, ścina dla hecy stary, indiański totem z wizerunkiem wielkiej małpy, umieszczony w głuszy, w głębi lasu. Chwilę potem coś rozszarpuje dwójkę z nich. Trzeci – prowodyr przedsięwzięcia uzbrojony w siekierę, uchodzi z życiem. Scenę później twórcy filmu przenoszą nas w czasie bodajże o lat 15, ściągając fabułę dokładnie w to samo miejsce. Okazuje się, że w dziką okolicę zjechała paczka młodzieży (stary, wypróbowany motyw) z intencją dobrej zabawy w głuszy, w okolicy opuszczonego obozu, którego wyludnione korytarze straszą samym swoim wyglądem. Na miejsce dociera również jedyny ocalony z pechowej trójki (obecnie już dorosły) i tylko on jest przekonany, że wczasowicze w okolicy nie są sami…
Tyle tytułem wprowadzenia. Filmik trwa faktycznie pół godziny z czego przez pierwsze 10 minut (pomijając scenę początkową) nie za wiele się dzieje. Potem akcja nabiera tempa, ale…
No właśnie. To nieco nierówny film. Dobry początek, niezły środek, zakończenie chyba do końca nie przemyślane. Z jednej strony mamy ze 3 klimatyczne, mroczne sceny pokazujące pewien potencjał osób które je wymyśliły a potem sfilmowały w konkretny sposób. Mamy w nich napięcie, mamy zaskoczenie. Jest trochę strachu. Młodzi aktorzy się starają, choć z drugiej strony – fabuła do wymagających nie należy. Przysłowiowa bestia też jest w sumie OK. Są próby budowania nastroju. Widz bestii nie widzi, ale dzięki paru sprytnym zabiegom na których opiera się każdy dobry horror, czy thriller – czuje jej obecność, napięcie, mrok, niepewność. Tego trochę jest i to działa na plus filmu. Klimat współtworzy także do pewnego stopnia niezła muzyka.
Na plus działają też fajne, leśne plenery, ale trudno aby w opowieści o Wielkiej Stopie, raczono nas widokiem blokowiska, czy zajezdni autobusowej.
Jeśli coś nie do końca się udaje (wg mnie) – to przede wszystkim zaskakująca swą infantylnością końcówka. Dla mnie obniżyła ogólny odbiór filmu, wpływając na ocenę. Nie tylko przez swą infantylność i naiwność. Filmową bestię wyeksponowano w pełnej krasie w promieniach wschodzącego słońca (dosłownie) co z miejsca pokazało, że patrzymy na wyrośniętego gościa w kostiumie goryla ze śmiesznie przerośniętą głową, który nas dotąd przez pół godziny kręcił filmowany w mroku i z krótkich migawek. Można to było (chyba) zrobić bardziej roztropnie. To w końcu horror a najbardziej straszy to… czego nie widać.
Mimo to warto, jako swoistą ciekawostkę,

Pozdrawiam,
jabu