PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1018}
7,4 44 tys. ocen
7,4 10 1 43771
7,0 49 krytyków
Easy Rider
powrót do forum filmu Easy Rider

Średni

ocenił(a) film na 2

Początek był obiecujący i muzyka fajna, ale końcówka straszna... nie trzyma się to wszystko i dziwne jest...

użytkownik usunięty
x_Tomasz

Bo przy końcówce trzeba było wytężyć swój intelekt i użyć szarych komórek. Dlatego to takie dziwne.

ocenił(a) film na 6

O tak, ten film to jeden wielki wysiłek intelektualny. Faktycznie dość niespójny pod koniec, poza tym moim zdaniem ok 7/10, a jeśli macie ponad 40 lat to 9/10.Scena na cmetarzu jeszcze lepsza niż tripy w Las Vegas Parano, ale przecież nie o to w "Swobodnym Jeźdźcu" chodzi.

użytkownik usunięty
duraq

używanie szarych komórek jest wysiłkiem?

ocenił(a) film na 6

Proszę mi wierzyć na słowo że wbrew pozorom tak

użytkownik usunięty
duraq

Wobec tego szacunek i współczucie dla ciebie.

Chociaż... analizując teraz Twój tekst: "O tak, ten film to jeden wielki wysiłek intelektualny", odpowiem: "oczywiście". Film można odbierać dosłownie - wtedy na pierwszy plan wysuwa się kontekst kulturowy i historyczny (kontrkultura i lata 60) oraz pewna moralizatorska puenta. Jednocześnie film buduje jednak rozbudowana alegoria, symbolika drogi i innych (mniejszych lub większych) wątków filmu. Dzięki niej "Easy Rider" wzbogaca się o wymowę uniwersalną, wręcz egzystencjalną. No, ale trzeba zrozumieć film, bo bez tego kicha. Ja film zrozumiałem, dlatego się sprzeczam o końcówkę. Ale od Ciebie rzeczywiście mogłoby to wszystko wymagać wysiłku inetelektualnego...

Pozdrawiam weteranów szarych komórek.

ocenił(a) film na 6

Właśnie to sprzeczanie się jest strasznie dołujące. Gość pisze że Jego zdanienm końcówka jest dość niespójna, jego sprawa. Nie jest to powód żeby go obrażać.
Ponadto nie wyolbrzymiałbym tak przesłania Easy Ridera (szczególnie dzisiaj), choć jest to tylko moje zdanie, jakże niemile widziane w tym serwisie-a więc litości. Winszuję zrozumienia filmu, poległbym pięć razy

użytkownik usunięty
duraq

Jasne, kłótnie nie mają sensu. Zwłaszcza, że masz w ulubionych film "Aguirre", a ja szanuję ludzi, którzy lubią Herzoga. Zatem zawieszamy broń.

Nie wydaje mi się, abym wyolbrzymiał przesłania Easy Ridera, którego nie da się przecenić. Nie bardzo załapałem motyw z - jak to określiłeś - "szczególnie dzisiaj". Owszem, film nie podejmuje jakichś ważnych dla współczesnego świata kwestii. Ale z "Easy Riderem" jest tak jak z twórczością Stachury (zwłaszcza prozą). Zresztą oba dzieła klasyfikuje się tak samo - jako "twórczość drogi". W monotonnych, jednostajnych wędrówkach bohatera prozy Stachury trudno dopatrywać się jakichś drażliwych, ważnych i superintelektualnych pytań. Ale jest w tym coś tak uniwersalnego, autentycznego i hipnotyzującego, że ta inicjacyjna proza stanowi wartość samą w sobie. "Easy Rider" w warstwie społecznej podejmował ważny temat o kontekscie kulturowym, ale w warstwie alegorycznej jest właśnie taki jak twórczość Stachury.
Po pierwszym senasie miałem w głowie wiele pytań, przemyśleń i refleksji. Po drugim i następnych - dopatrywałem się coraz to nowych wątków i egzystencjalnych znaczeń. Nie wolno również zapominać o świetnym dialogu między bohaterami a gościem granym przez Nickolsona. Ważne są dla mnie sprawy "wolności", a dialog w "Easy Riderze" wiele dał mi do myślenia i dał duży wkład w mój światopogląd.
Są trzy filmy, które uważam za najważniejsze w moim życiu i które dały mi najwięcej, otworzyly ukryte klapki w moim umyśle, pozwoliły ujrzeć znane sprawy w innym świetle: "Lot nad kukułczym gniazdem", "Krzyk kamienia" (Herzog) i właśnie "Easy Rider".

A co do niespójnej końcówki - nie odniosłem takiego wrażenia. Ale jeśliby nawet końcówka była niespójna to przecież takie były lata 60... chaotyczne, gorączkowe i niespokojne.


Tyle na obronę filmu.

ocenił(a) film na 6

O! I takie właśnie polemiki lubię. Zwracam honor i przepraszam za wcześniejszy sarkazm, myślałem że mam do czynienia z kolejnym dzieciakiem który obrzuca błotem wszystkich mających inne zdanie. Przyznam że "Easy Ridera" widziałem raz ,i niewykluczone że to jeden z tych filmów do których po prostu trzeba się przekonać, kto wie, może kiedyś spodoba mi się bardziej. Co się tyczy mojego "szczególnie dzisiaj" chodziło o młode pokolenie do którego ,nie będę ukrywał, się zaliczam, a które "nie czuje bluesa". Postać Nickolsona faktycznie była niezła i chyba najbardziej wyrazista. Żeby każdy mógł wyruszyć w podróż-ot tak. Zdaje sobię sprawę że ten film to kultowe kino drogi, manifest "ostatnich wolnych ludzi" oraz że pokazuje nam jak piękną rzeczą jest wsiąść na motor i odjechać nie martwiąc się o nic (bez obowiązków, bez przyziemności), jednak dla mnie większość tych pięknych (faktycznie pięknych) ideałów się już po porstu przetarła. Owszem szanuje "Easy Ridera" za wkład do historii kina, jednak jest to raczej szacunek jaki odczuwam do Metropolis- zdaję sobię sprawę że to film wybitny, jednak do mnie po prostu nie trafia.

PS.Dziękuję za wskrzeszenie we mnie wiary że na filmwebie można się jeszcze pofechtować argumentami a nie bluzgami.
PS2. Co do Herzoga to TVP Kultura chyba znów planuje puszczać jego filmy. Przeglądając gazetę widziałem już wzmianki o Kasparze Hauserze i bodajże Niezwyciężonym

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
duraq

Jasne. Dzięki i również sorry. I od tej pory niech będzie peace :-)

Na temat filmu napisałeś wyżej już chyba wszystko (oczywiście w skrócie), a jeżeli nie wszystko to już na pewno tyle, żeby odwołać swoje słowa, jakobyś miał nie zrozumieć filmu. Dobrze to ująłeś: "manifest ostatnich wolnych ludzi". Czy ideały obecne w Easy Riderze już się przetarły? Na pewno w jakimś stopniu tak. Ale należy pamiętać, że bohaterowie filmu, niczym sztandarowe postaci kontrkultury lat 60 i 70, byli jednostkami romantycznymi, oddanymi całkowicie w imię idei, żyjącymi gdzieś na pograniczu ideai a świata realnego. Dziś - zdaje się - człowiek zagubił zdolność myślenia symbolicznego, i dlatego wokół taki syf.

Zostawiam jednak już tę kwestię, a poruszę egzystencjalną warstwę Easy Ridera. Napiszę o tym bardzo skrótowo, aby nikomu nie odbierać przjemnośći indywidualnej interpretacji i aby nie sypać spoylerami. Motocyklowa wędrówka dwóch niedookreślonych bohaterów stanowi alegorię życia w ogóle, życia jako pędu ku wyzwoleniu (bo też wyzwoleniem jest choćby znalezienie sensu życia). To coś jak odpowiednik mickiewiczowskiego - "sam sobie sterem, sam sobie okrętem". Przypadkowymi pasażerami są różni napotkani ludzie - hippis, Nickolson itd. To nic innego jak ludzie, z którymi krzyżuje się nasz los, którzy w mniejszym lub większym stopniu odciskają na nas piętno, czegoś nas uczą. Ważny jest tu wątek hippisowski, a przede wszystkim głęboka, intelektualna rozmowa z postacią graną przez Nickolsona. Rozmowa ta znajduje jeszcze szerszy kontekst, kiedy zakrapia się ją odpowiednią literaturą (Camus, Gide, Conrad). Wreszcie finał - tragiczny, lecz dający nadzieję piosenką: "Flow river flow, flow to the sea". Treść piosenki również kieruje cały film na odczytanie metafizyczne, egzystencjalne.
Przepraszam, że przedstawiam to w sposób tak łopatologiczny, ale mam nadzieję, że moja interpretacja zainspiruje do odnalezienia w Easy Riderze czegoś więcej :-)

ten film to swego rodzaju metafora..dla dobra stada chore osobniki zabija sie:/ nic nie stracił na świeżości, jego przesłanie to droga, każdy wybiera swoja i ma swoj na to pomysl ktory nie zawsze jest aprobowany przez otoczenie..hmm zastanawiajace czy film zakonczylby sie happy enedem gdyby bohaterzy ktorzy wzieli sie za swoje zycie spontanicznie wiedzieli co ich czeka...film poprzez swoje może monotonne zawierające niewiele dilaogów sceny, daje nam czas do namyslu, zrozumieniu sensu zycia ktory gubi sie w tempie wspołczesnego wtedy i terazniejszego swiata..warto go w skupieniu obejrzec i sie nad niby prostymi prawdami zastanowić..bohaterzy zazywajac narkotyki z hipisami plyna z pradem pod prad trzezwego obywatelstwa,swoim wyglądem i zamiłowaniem do swobody (nobo przeto motury mieli:) przyplacili zyciem...a dla czego?? bo swobodny jezdziec to w roznym stopniu uzeczywistniony mit jaki bedzie zyl w nas samych do konca naszych dni

x_Tomasz

Piekny film trzymajacy klimat. Nastepnym razem wspomoge sie marihuana przed ogladaniem, ten film jest do tego stworzony.
Niemal wszystko zostalo juz powiedziane acz sprobuje cos dodac. Urzekaja mnie slowa Fondy gdy w komunie hippisowskiej widzi ludzi zasiewajacych ziarno na suchej ziemi. "they will make it". Czy to zdanie odnosi sie do tego ze ziarno zakielkuje? Mysle ze jest w tym cos wiecej. Fonda stwierdza ze hippisi pozostana soba wbrew przeciwnosciom, mimo biedy uda im sie wytrwac w swoich idealach braterstwa, wolnosci z dala od sztucznych ograniczen spoleczenstwa. Inne slowa Fondy " nie obchodzi mnie czas. Po prostu musze leciec"
Porozmawiajmy o ostatniej scenie. Zestawiam ja z koncowka filmu "Vanishing Point" gdzie bohater scigany przez policje, jadac samochodem celowo uderza w barykade i ginie w plomieniach. Moze tak umieraja ludzie wolni, wolni nawet od przymusu zycia? Z drugiej strony w easy riderze bohaterowie zostaja ot ak zastrzeleni, moze to cena za bycie outsiderem. MOze ostatnia scena jest przestroga ze prawdziwa wolnosc nie moze byc przykuta do ziemi, nie ma dla niej miejsca w swiecie prostych ludzi... Ten film to jedna wielka droga bez celu, droga dla drogi, ktora moze skonczyc sie w kazdej chwili i dlatego kazda chwila jest wazna.

ocenił(a) film na 10
x_Tomasz

Wydawałoby się ,że trudno nam, pokoleniu internetu znalezć jakikolwiek związek z filmem. Ale "Easy Rider" nie tylko dokonuje rozrachunku z hipokryzją i nietolerancją Ameryki w czasach wojny w Wietnamie i przemian obyczajowych lat 60-tych. Film ten wyprzedził też swój czas wieszcząc koniec ery hipisowskiej, ale wyłączając powyższą tematykę otrzymujemy ponadczasową alegorię podróży której celem jest nieuchronna śmierć. Film w mistrzowski sposób bawi się naszymi emocjami przechodząc z idyllicznego obrazka dzieci kwiatów (na co wskazuje leniwy ,miły klimat i przyjemna muzyka w pierwszej części filmu) do depresyjnego, przerażającego narkotykowego tripu pod koniec . Dla mnie to klasyka w każdym calu.

ocenił(a) film na 9
x_Tomasz

american dream is the main and ultimate point in this production.Without understaniding of it this movie is just a movie about guys riding buys throgh american meeting people. One must know hitory of usa and the myth of the dream aforementioned to get the meaning of "easy rider". It is the key.

ocenił(a) film na 10
ostracize

otóż to!
ten film jest przede wszystkim o Ameryce... sprawa wolności jest tu tak jakby przy okazji. lata 60te w Stanach to mimo wszystko zupełnie co innego niż w Europie, a zwłaszcza tej wschodniej.
oczywiście każdy z nas znajdzie tu sobie swoje prawdy, ale wydaje mi się, że prawdziwy sens i przesłanie tego filmu jest dla większości z nas dość ciężkie do wyłapania (no chyba że ktoś ma naprawdę duże pojęcie o USA. ja nie mam)

ostracize

then tell me how is american history, i want taste how american '60 really smells:) mietone@op.pl

ocenił(a) film na 3
x_Tomasz

Jak dla mnie, To film strasznie slaby:( Piekielnie Nudny ! Moze jest to spowodowane tym ze mam 16 lat i ''nie rozumiem'' lat 60-tych a moze jestem poprostu za glupi zeby zrozumiec ten film !


Moja Ocena 3/10 za zaskakujaca koncowke;)
Pozdrawiam serdecznie !

ocenił(a) film na 9
Hellrazor

Film swietny co prawda miejscami nuzacy ale peter fonda, hopper i nicholson swietni. Szkoda ze tego ostatniego tak malo w tym filmie. Doskonale zgaranie klatek obrazow i muzyki. Polecam 9/10.

ajka127

Według mnie film wcale nie był nużący i oglądałam go cały czas z takim samym zainteresowaniem. Zgadzam się w pełni z g00lebiowski i duraq. Co do śmierci nawiązywała ona do tekstu, który kapitan ameryka przeczytał w burdelu, że twoja śmierc będzie równa reputacji. Tylko nie rozumiem, dlaczego, powiedział on po wyjeździe z Nowego Orleanu, że wszystko zepsuli?

ocenił(a) film na 7
Hellrazor

Zaskakująca końcówka? Dobre sobie. To Ty chyba spałeś na filmie..

ocenił(a) film na 10
Hellrazor

"Moze jest to spowodowane tym ze mam 16 lat i ''nie rozumiem'' lat 60-tych a moze jestem poprostu za glupi zeby zrozumiec ten film !"

Patrząc na twój awatar, opis, i to co masz w "ulubionych", stwierdzam że raczej to drugie.

Motorcycle_Boy

Motorcycle już chciałem naszczekać że z chamówą wyjeżdżasz od razu jak chłopak nie zrozumiał przesłania ale rzeczywiście patrzac na to co tam jst napisane u niego to sie zgodze hahahaha ! Szczerze to też gdybym nie przeczytał tego postu to bym się nie doszukiwał aż takich alegorii, chyba do końca zresztą nie zrozumialem wszystkich tych aspektów-przesłanek, może też jestem głupi ha, może musze obejrzeć film jeszcze z pare razy... chociaż chyba sie nie skusze, nie trafia do mnie ta sztuka choć wiem że jest ambitna hehe. Ogólnie rzecz biorac 7/10 oceniam, super zagrane kreacje, szczególnie nicholson i nie ukrywam że głównie ze względu na niego chciałem zobaczyć dlatego jak go zabili tak szybko to sie tak wkurzyłem że myślałem ze się zesram, taka genialna rola i tak szybko go zatłukli, nieładnie. Pozdrawiam !

ocenił(a) film na 10
x_Tomasz

Ja jestem bardzo głupi ,jednak problemów ze zrozumieniem tego filmu nie miałem.
10/10.

ocenił(a) film na 10
goandrewgo_

Ja jestem zbyt zapatrzony w siebie, żeby napisać, że jestem głupi, ale film też zrozumiałem. I dałem 10 :)

Witeczek

A co do przesłania to jest aktualne i dziś. Zresztą w tym filmie wszystko jest aktualne i dziś