Dałabym więcej, jednak bardzo nie podobał mi się sposób, w jaki Edward został wprowadzony do
życia wśród ludzi. Konsultantka Avonu widzi nastolatka z nożycami zamiast rąk i zaprasza go do domu ? Za tą scenę -2. Na szczęście rola Depp'a, muzyka, osiedle, które zostało po
prostu genialnie przedstawione oraz zakończenie zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie.
Właśnie. Matka w ogóle się go nie bała i od samego początku była na tyle ufna, że bez zastanowienia przyprowadziła go do domu. Ale film jest niesamowity, po prostu trzeba go obejrzeć.
Wszyscy o aurze o muzyce i nożycach zamiast rak a czy ktoś widzi w tm filmie dramat bohatera i jego samotnośc???
Jasne, według mnie to oczywiste. Tragizm bohatera wręcz "wylewał się " z filmu - nie sposób go nie zauważyć. Te bajkowo przedstawione osiedle stanowi kontrast pomiędzy idealnym życiem funkcjonujących w nim mieszkańców a osamotnionym Edwardem. Zgadzam się również z przedmówcami na temat pewnych nieścisłości w filmie. Faktycznie - dość naciągane jest zaufanie tej pani do nieznajomego mężczyzny. Ale kto ją tam wie.. Może akurat miała akurat taką naiwną naturę?
film od zycia rózni sie tym ze w filmie można wszystko nie trzeba traktowac tak dołownie kazdej sceny .. taki był pomysł i trzeba to uszanować... Nie mozna porównać filmu do życia bo też nie ma ludzi w życiu z nożyczkami zamiast rąk ...
Dokładnie! Z filmem jest jak z książką. Trzeba "otaczającą nas rzeczywistość zdjąć jak palto i powiesić na wieszaku" i przyjąć reguły świata stworzonego przez reżysera. Bo niby to, że od razu mu zaufała jest nierealne i nietrzymające się kupy, ale sama możliwość istnienia istoty ludzkiej stworzonej na bazie siekarki do zieleniny z fabryki pierników autsajdera i ekstremalnego ekscentryka a la Wiktor Frankenstein jest już ok?
Po prostu trzeba wziąć pod uwagę baśniową konwencję filmu, w którą wpasowuje się dobroduszna Pegg. Ale już abstrahując od tego, ona po prostu spojrzała na Edwarda i wiedziała, że nie stanowi on zagrożenia, wręcz przeciwnie.
Czepiać to się można skąd Edward wziął lód do robienia swoich rzeźb, to tutaj to już nie broni się konwencją a jest po prostu trochę naciągane.
Mnie się wydaje, że ona ma ogromną wiarę w ludzi. Zauważyliście, że nikogo nie ocenia, nie obgaduje za plecami, zawsze stara się wyjaśnić i usprawiedliwić zachowanie innych? Kiedy któreś z dzieci źle się zachowuje, nie mówi: "Jesteś niegrzeczny", raczej: "Zachowujesz się niegrzecznie". Gdy Edward popełnia przestępstwo, bierze winę na siebie. Nie jest to typowe zachowanie ani szczególnie mądre, jeśli kierować się zdrowym rozsądkiem, ale niekoniecznie niemożliwe.
Myślę, że większość osób widzi jego samotność, jest ona po prostu tak oczywista, że skomentowałam ogólnie film. Gdybym miała się rozpisywać o samym Edwardzie musiałabym napisać rozprawkę. :)
możliwe że to jest zwykłe niedociągnięcie ale ja traktuję ten film jako baśń i to właśnie jest baśniowe że mu ufa ale to jest tylko moje zdanie
Film jest prosty bo to element jego konwencji. Zresztą jak się popatrzy na inne filmy Burtona to też łączą one często coś prostego, dziecinnego z czymś mrocznym i emocjonalnym
Film jest groteskową metaforą. Czy "Charlie i fabryka czekolady" też nie zawiera niedorzecznych elementów? Przyczepiać możesz się do filmu "Obcy", gdzie bohaterka nie została wessana w próżnię. "Edward Nożycoręki" ma klimat kreskówek Genndy Tartakovsky'ego, a pod koniec staje się doskonałą przypowieścią moralizatorską.
Oczywiście, że tak. Różnica jest jednak taka, że np. w Charlim te wszystkie niedorzeczne elementy zostały przedstawione w naturalny sposób, w Edwardzie poczułam się, jakby ta scena była zrobiona na siłę.
Dla mnie niezrozumiałe jest to, czemu Edward i Kim się nie spotkali już więcej, chociaż zyli w tym samym mieście. Nie mówię, że od razu po aferze musieli się spotkać, ale przecież minęło im całe życie ...
Głownie pewnie przez sąsiadki, przecież na końcu filmu Kim oświadczyła "Jim i Edward zabili się na wzajem", więc kiedy by Kim potajemnie znikała, żeby się z nim spotkać, to plotka o tym, że Edward żyje błyskawicznie by się rozniosła po miasteczku i musieli by go zamknąć, bądź by go zlinczowali. No i nie zapominajmy również o tym, że Edward był androidem, więc i tak za daleko by to nie zaszło... Jak dla mnie była to miłość niemożliwa.