Jak dla mnie: film jest niezbyt ładny i ciekawy.
Wogole nie polecam: pokazywanie smętnego miasteczka, dziwoląga z nożycami, wścibskich sąsiadów czy zbuntowanych nastolatków nie ma sensu.
Jedyne, co mi się podobało, to: muzyka oraz pokazanie pięknyc, rzadkich rzeżb.
Jak dla mnie: 4/10
............................
,,Kiedy śmieje się aktor, śmieje się cały świat'' (Terry Gilliam)
a mi się film podobał. Chyba najlepszy film duetu Burton-Depp.
Film naprawde przekazuje, że ludzie potrafią tylko brać, a nie dawać nic w zamian. Prosta prawda.
ja polecam i jeśli ktoś naprawde chce się wgłębić w duet Butron-Depp, obejrzenie tego filmu to podstawa.
P.S Butron zawsze tak pokazuje filmy. Najwspanialsza wyobraźnia w Hollywood.
To co ma dla Ciebie sens?
Straszne to jest, gdy widz powierzchownie ocenia film, jest pusty i sam nie potrafi dojść do konkretnych wniosków- co widać po Twej wypowiedzi. Kompletnie nie rozumiesz tej historii.
Edward Nożycoręki to film, który na pierwszy rzut oka jest takie sam jak inne filmuy. dopiero gdy zgłębisz się w jego głębsze przesłanie zrozumiesz o co w nim chodzi.
p.s
i kolejna osoba, która ogląda filmy i ich nie rozumie.
A właśnie, że wszystko ma sens. Fim nie ma być ładny. Kino Burtona opiera się na kontrastach. Tu masz piękne, kolorowe przedmieście (no, może nie takie piękne, ale symbolicznie ma być piękne), przesłodzone sąsiadki-plotkary, mężowie z brzuszkami wylegujący się w ogrodzie, a nad tym przedmieściem ogromne, mroczne, zamglone, popadające w ruinę zamczysko, w którym mieszka nasz oszpecony przez los (i nożyce) bohater o fantastycznej wizji artystycznej i umiejętnościach rzeźbiarskich. Teraz co by było, gdyby gdyby go stamtąd zabrać i spróbować go "zamerykanizować"? Nie da się, gdyż lata spędzone w zamku uczyniły go nieśmiałym i mało dostępnym dla ludzi. Ale jest dobry, ma dobre serce, chętnie pomaga ludziom z miasteczka. Czuje się obcy przez swoją "oryginalność". Na dodatek w oko wpada mu córka jego gospodarzy i opiekunów. Dlatego, że nasz bohater jest inny, nie rozumie podstaw i reguł naszego świata, ludzie zaczynają go wykorzystywać - "zrób to, zrób tamto". Myślą, że można go traktować jak sługę, bo nie jest normalny. Niektórzy mylnie wyczuwają jego zamiary. Gdy ktoś zostaje zadraśnięty, lub ukłuty, wina spada na nożycorękiego, bo tylko on był w stanie to zrobić. W końcu raca do swojego zamczyska, miejsca, w którym czuje się najlepiej, które jest mu znajome.
Na przyszłość nie oceniaj filmów tylko od strony wizualnej i nie próbuj znaleźć prostego morału i sensu.
Bardzo fajny i oddający sytuację opis filmu, tylko oznaczaj spoilery, bo jest tu praktycznie wszystko, co jest w filmie ^^'
"Jak dla mnie: film jest niezbyt ładny i ciekawy. "
Niezbyt ładny? Chodzi Ci o bohaterów czy może scenografię? Nie w każdym filmie muszą występować hollywoodzkie "piękności" po 10 operacjach plastycznych, a akcja nie zawsze musi sie rozgrywać w willi z basenem. Ciekawy tez nie jest? No tak, brak w nim strzelanin, pościgów, napadów na bank i zabijania wszystkiego co sie rusza. Nic tez nie wybucha co minutę i widz nie czuje, że za minute dostanie zawału. Jednak to jest dramat, więc akcja nie musi sie zmieniać po 20 razy w ciągu pół godziny. Historia została przedstawiona ciekawie i niesie ze sobą jakieś wartości a to tez jest ważne w filmie.
"Wogole nie polecam: pokazywanie smętnego miasteczka, dziwoląga z nożycami, wścibskich sąsiadów czy zbuntowanych nastolatków nie ma sensu."
Po pierwsze- w ogóle pisze sie oddzielnie. Po drugie miasteczko nie było smętne. Było pokazane ironicznie jako spokojne, kolorowe miejsce w którym na pierwszy rzut oka wszyscy są szczęśliwi. Po trzecie Edward nie był jakimś dziwolągiem tylko symbolem ludzi oryginalnych, innych i odrzuconych przez społeczeństwo. Czytaj między wierszami. Po czwarte sąsiedzi może i byli wścibscy, ale czy takie nie jest nasze społeczeństwo? W tym filmie przynajmniej pokazano całą prawdę o ludziach, a nie bohaterów słodkich jak z bajki o Kubusiu Puchatku. Po piąte- nastolatki nie były zbuntowane. Jakoś nie widziałam żeby ktoś tam ćpał, przecinał sobie żyły, zabijał sie, czy uciekał z domów. Kim była zupełnie normalna, a jej chłopak co prawda chciał okraść, ale własnych rodziców, co nie jest jeszcze najgorszą zbrodnią. No i skoro taki film nie ma dla Ciebie sensu to jaki ma? Sensacyjny gniot naładowany efektami specjalnymi? Nie mówię oczywiście, że każdy sensacyjny film jest zły, ale oglądając film Burtona powinieneś (lub powinnaś nie spojrzałam na nick) być przygotowany(a) na produkcje oryginalną, mroczna i kontrastową.
"Jedyne, co mi się podobało, to: muzyka oraz pokazanie pięknyc, rzadkich rzeżb. "
Masz rację, muzyka była naprawdę piękna, rzeźby także, ale jeśli tylko to Ci sie podobało i za to dałeś (dałaś) 4/10 zwyczajnie nie zrozumiałeś(aś) tego filmu...
,,Kiedy śmieje się aktor, śmieje się cały świat'' (Terry Gilliam)
Nie wiem co to ma do filmu, ale jeśli chodziło Ci o to, że Edward powinien był sie więcej uśmiechać to zapewniam Cię, że w jego sytuacji nie byłoby Ci do śmiechu. Pozdr!
a mi się bardzo podobał, bo nie dość, że ma klimat baśni i poniekąd nią jest to jeszcze właśnie pokazuje jacy ludzie potrafią być okrutni...chociażby sąsiedzi, czy ten cały Jim..
Widzisz Winonna - już najeżdżasz na kogoś bo nie dał 10 Edwardowi. Sugerujesz że nie zrozumiał w pełni filmu i lubuję się w strzelaninach. Czemu? Bo nie dał pozytywnej oceny Edwardowi. Nie ma jak te poniżanie słabszych, nieprzebywających na filmwebie użytkowników o innym guście...
Pozdrawiam:)
Och, ja jej wcale nie każe dać 10/10 to w końcu nie mój gust i nie mój problem. Ale swoje zdanie powinna poprzeć sensownymi argumentami, a nie "nie pokazujcie tego, tego i tamtego bo to i tak nie ma sensu". Ja swoje argumenty podałam.
P.S. I nie nazywaj mnie bez przerwy obłudną i dziecinną, bo używając swojego protekcjonalnego tonu sama się taka stajesz. Ciągle piszesz o tym jaka to już jesteś dorosła. Ok, ale inni też mają prawo sie wypowiedzieć. Szczerze to nie wiem, czy mam ochotę ciągnąć z Tobą rozmowę na forum, bo ty i tak zawsze jesteś najmądrzejsza, prawda? Pozdrawiam!
a ja sie nie zgadzam, że krytyka musi być poparta konkretnymi argumentami. Dlaczego osobę, której film nie przypadł do gustu zmusza sie do pisania rozprawki na ten temat..
Gdy ktoś film lubi i napisze "oj jaki piękny film, płakałam, a Depp był boski", nikt nie oczekuje sensownych argumentów.
Osobiście uwielbiam "Edwarda.." jest to jeden z moich ulubionych filmów, ale nie oczekuję, że cały świat ma takie zdanie.
lol. tania prowokacja. śmieszne uwagi.
czasami jednak lepiej przemilczeć własną ignorancję...
to, że nie słucham jazzu nie upoważnia mnie do naigrywania się z brzmienia saksofonu tudzież niedostatku głębokich basów ;)
mimo wszystko pozdrawiam!
Boże, dla osoby o nicku Winona (czy coś takiego), liczy się, żeby Edward miał 10/10.
Jeżeli ktoś da znacznie mniej, to odrazu jest głupi, nie dostrzega ,,piekna'' tego filmu, nie zna się na prawdziwym kinie.
Jeżeli lubisz dziwolągów z nożyczkami, którzy nie czuja bólu i nie mają uczuć - to sobie ich lub, naprawdę, mnie to nie przeszkadza.
Ale pozwól innym ludziom na wyrażanie niegatywnych opinii pod adresem takich filmów.
Jak chcesz oceniać film to radze najpierw go zobaczyć.Jesteś jak nasi krytycy,filmu nigdy na oczy nie widzieli i wypisują potem oceny,a streszczenie w ogóle nie ma nic wspólnego z filmem.Zobacz najpierw Edwarda,potem napisz uczciwą ocene:/Jak Edward nie ma uczuc to ja chyba padne:/
Szanuję to, że ci się film nie podobał. Ale jednocześnie nie zauważyłam żeby ktokolwiek na tym forum pisał coś, że antyfani Edzia są głupi :/ A już w szczególności, że się nie znasz na prawdziwym kinie. Komentowali tylko, że nie zrozumiałaś filmu no i cóż... Chyba maja rację :/ Nie mówie tego, żeby cię urazić ale po to byś się zastanowiła głębjej nad sensem filmu.
Edzio...Bardzo wzruszający film. Polecam każdemu.
Ale Edward czuje ból! A uczucia to już ma na pewno!!! to, że komuś obwody się przepalają po wypiciu lemoniady nie znaczy, że jest bardziej maszyną niz człowiekiem
jeśli się patrzy tylko wizualnie, a nie szuka głębszego sensu to już tak jest...
ta cała izulanet na oczy nie widziała tego filmu ... sczerze ?? sama się wkopała chciała założyć na forum temat który będzie wielką dyskusją a sama nigdy nie oglądała filmu hahaha
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA ty zasrany lolu
jak juz coś, dziewczynko, to ja ten film widziałam juz ze dwa razy.
I za każdym razem widze to samo: nudy, nudy i jeszcze raz nudy.
Końcowe sceny, które doprowadzaja ludzi do płaczu, sa spieprzone.
Tak go bardzo kocała, ale jakoś żadnego dowodu nie dawała.
No tak,nie poszła z nim do łózka jak to jest w 99% innych amerykańskich filmach.No bo inaczej nie można dowieść uczuć,biedna jesteś.Przypatrz się jej twarzy,oczą i temu jak chroni Edwarda.
Czasami się zastanawiam, czy izulanet nie ma jakiegoś kompleksu.
Może sama jesteś cyborgiem?
Ten film miał pkazać, że tacy LUDZIE jak Edward też czują.
..................................
,,Edward Nożycoręki to nie jest zadatek na człowieka, człowieczek, cyborg, humanoid, tylko pełny człowiek juz dziś i teraz''
"Boże, dla osoby o nicku Winona (czy coś takiego), liczy się, żeby Edward miał 10/10."- jeśli chcesz wiedzieć założycielko tego tematu to mam nie powiem gdzie to jakie wystawiasz oceny. Chciałam Ci tylko uświadomić, że dając 4 jesteś niesprawiedliwa.
"Jeżeli ktoś da znacznie mniej, to odrazu jest głupi, nie dostrzega ,,piekna'' tego filmu, nie zna się na prawdziwym kinie."- po pierwsze od razu pisze się oddzielnie- może już czas opanować podstawy pisowni i gramatyki, zanim zaczniesz kreować się na krytyka? Po drugie- ja NIGDY nie napisałam, że nie znasz się na kinie, więc nie wmawiaj mi takich rzeczy. I nie napisałam też, że jesteś głupia, tylko, że w klimat filmów Burtona trzeba sie wczuć. Chyba wiadomo, że jest to nierealna historia, więc nie bierze się jej dosłownie. O to mi chodziło.
"Jeżeli lubisz dziwolągów z nożyczkami, którzy nie czuja bólu i nie mają uczuć - to sobie ich lub, naprawdę, mnie to nie przeszkadza.
Ale pozwól innym ludziom na wyrażanie niegatywnych opinii pod adresem takich filmów."
I teraz moi drodzy powiedzcie mi- jak mam nie pisać, że założycielka tematu nie zrozumiała Edwarda, skoro ona go NIE zrozumiała! W tym filmie nie jest najważniejszy dziwoląg z nożyczkami do cholery, tylko problem ludzi odrzuconych przez społeczeństwo. Wiesz co to PRZENOŚNIA? Poza tym Edward miał uczucia, co prawda okazywał je w dość prosty sposób, ale gdyby nie miał uczuć nie zakochałby sie w Kim, nie poświęciłby sie dla ratowania jej brata, nie czułby sie zażenowany sytuacją, jaka wynikła gdy został zaaresztowany. I nie żal sie, że bronię Ci wyrażania swojej opinii. Gdyby tak było zgłosiłabym ten temat do usunięcia, a jakoś nadal tutaj jest. Chyba został założony po to, by przedstawiać swoje poglądy, a nie zgadzać się z twoimi, więc ja po prostu napisałam co myślę. Pokaż mi zdanie w którym napisałam do Ciebie coś w stylu- "Zamknij się.". Nikt Ci nie broni pisać tego co chcesz, ale zrozum, że niektórzy chcą może bronić tego filmu. Pozdr!
"I nie żal sie, że bronię Ci wyrażania swojej opinii. Gdyby tak było zgłosiłabym ten temat do usunięcia, a jakoś nadal tutaj jest" Zabawna uwaga: szczerze mówiąc nie sądzę żeby Twoje zgłoszenie mogło usunąć ten temat gdyż nie zauważyłem jakiegokolwiek naruszenia w nim zasad. Gdybyś jednak mogła ten temat usunąć bardzo źle by to świadczyło o filmwebie...
Zjawisko,fenomenalny film,wzruszający,pouczający,zabawny...A Johnny zagrał niesamowicie,jego mimika,a właściwie oczy,spojrzenie wyrażają całą tę postać.Nikt,żaden aktor nie zagrałby tego lepiej.Siła Edwarda tkwi właśnie w jego bezbronnych i szczerych oczach,pełnych ufności i ciepła.Edward jest wspaniały,"dzięki niemu znów zaczął padać śnieg.Czasem jeszcze tańczę,gdy pada..."
Już nie wiem ile razy go oglądałam i za każdym razem bardzo się wzruszam pod koniec;) Fakt, ze film można oglądać wielokrotnie i za każdym razem wzbudza takie emocje mówi chyba sam za siebie- film jest świetny!!!
Stwierdzenie, że Edward nie miał uczuć było najbardziej zdumiewającym, jakie słyszałam. Autentycznie. Oczy mi wylazły z orbit, a szczęki do tej pory nie znalazłam. Ponieważ jakbym miała opisać tego bohatera, to od uczuciowości bym zaczęła i na niej też skończyła, były niezwykle silnie ukazane przeżycia bohatera, sposób, w jaki zmieniało się jego spojrzenie, jak drobne zmiany w mimice ukazywały jego niekłamane emocje, od strachu, zagubienia, nieufności, przez oddanie, poświęcenie, usilną chęć pomocy i żal, smutek, a nawet nienawiść, po miłość, która sama wywołała wiele emocji... Wartość przyjaźni, próba odnalezienia się, reakcje emocjonalne w relacjach międzyludzkich... Był nieśmiały, zagubiony, nie znał świata i nie wiedział, jak się w nim poruszać, mało reagował, ale wszystko przeżywał, a jego twarz idealnie to oddawała. Bardzo podobał mi się moment, jak Kim przepraszała go, że jej nie powiedzieli czyj to dom, na co on jej powiedział, że widział czyj. Zrobił to, co zrobił, bo go poprosiła. Proste, ale ile w tym emocji... Ten moment trochę zmienił moje spojrzenie na bohatera. Był w obcym świecie i niefrasobliwie się w nim odnajdywał, jednakże nie był głupi i miał "mądre serce". A jego postawa, "irracjonalne" zachowania nie koniecznie świadczą tylko o nieprzystowaniu i bezrozumności, ale właśnie o wrażliwości i priorytetach takich jak przyjaźń, miłość, oddanie... Piękne też było to, co potrafiła w nim dostrzec bohaterka, jak odnalazła samą siebie, zrozumiała, co jest ważne i spojrzała dalej, niż tylko na powierzchowność.
Winono, pozwolisz, że odniosę się do Twojej wypowiedzi. Nie jest to nic osobistego, tylko tak będzie mi łatwiej. A ogólnie to mówisz nie głupio. ;)
"Niezbyt ładny? Chodzi Ci o bohaterów czy może scenografię? Nie w każdym filmie muszą występować hollywoodzkie "piękności" po 10 operacjach plastycznych"
Masz absolutną rację, chociaż (potraktujcie to z przymrużeniem oka) Johnny Depp jest od lat uważany za jednego z najpiękniejszych gwiazd Hollywoodu, czy tego chce, czy nie. ;P Chociaż w tym filmie nie wyglądał jak typowy amant. ;)
" a akcja nie zawsze musi sie rozgrywać w willi z basenem. Ciekawy tez nie jest? No tak, brak w nim strzelanin, pościgów, napadów na bank i zabijania wszystkiego co sie rusza. Nic tez nie wybucha co minutę i widz nie czuje, że za minute dostanie zawału."
Mówiąc bez irionii, podoba mi się Twoja irionia - podpisuję się. ^_^
"Wogole nie polecam: pokazywanie smętnego miasteczka, dziwoląga z nożycami, wścibskich sąsiadów czy zbuntowanych nastolatków nie ma sensu."
To już nie Winony, i choć riposty na to stwierdzenie są nawet trafne, ja się z nim akurat zgadzam. Miasteczko, sąsiedzi, głupie, zepsute nastolatki (choć też warto zwrócić uwagę na nieszczęście Jima i stosunki rodzinne, które wpłynęły na taki, a nie inny rozwój jego osobości) nie są godne oglądania, co do dziwoląga - on już bardziej. Tylko że to, co jest odrzucające w tym filmie, takie właśnie ma być i przejaskrawienie tego, "czego nie poleca się oglądać" jest celowe, sztuczne piękno idealnie kontrastuje z tym prawdziwym, z pięknem ukrytym w ludzkich duszach, a także cudnymi rzeźbami, muzyką... O to właśnie chodzi. Samego miasteczka, sąsiadów itd. nie warto oglądać tak samo, jak pustego płótna i farb, ale film jest już jak ciekawy, surrealistyczny obraz, który nie do każdego trafi, ale przy odpowiednim podejściu, upodobaniom i wrażliwości może być nawet bardzo wart uwagi.
"Po drugie miasteczko nie było smętne. Było pokazane ironicznie jako spokojne, kolorowe miejsce w którym na pierwszy rzut oka wszyscy są szczęśliwi."
Bingo.
"Po trzecie Edward nie był jakimś dziwolągiem tylko symbolem ludzi oryginalnych, innych i odrzuconych przez społeczeństwo. Czytaj między wierszami."
Racja. Tzn. był dziwolągiem, ale zauważnie tylko tego i taka postawa w stosunku do niego świadczy o niezrozumieniu przesłania filmu.
"Po czwarte sąsiedzi może i byli wścibscy, ale czy takie nie jest nasze społeczeństwo? W tym filmie przynajmniej pokazano całą prawdę o ludziach, a nie bohaterów słodkich jak z bajki o Kubusiu Puchatku. "
No nie powiedziałabym, by pokazywał całą prawdę, raczej skupił się na kilku prawdach i je wyeksponował.
"Po piąte- nastolatki nie były zbuntowane. Jakoś nie widziałam żeby ktoś tam ćpał, przecinał sobie żyły, zabijał sie, czy uciekał z domów. Kim była zupełnie normalna, a jej chłopak co prawda chciał okraść, ale własnych rodziców, co nie jest jeszcze najgorszą zbrodnią."
Już bez przesady, to były zbuntowane dzieciaki, prowadziły "drugie" życie w tajemnicy przed rodzicami, sprzeciwiali się im, szczególnie chłopak Kim, który okradał własnych rodziców. I o ile to mogłoby być zbrodnią do zrozumienia i wybaczalną, to już wykorzystanie Edwarda nie. Prawda, Kim była zupełnie normalna, czyli popełniała błędy, kłóciła się z rodzicami, stroszyła na nich i wplątywała w głupie afery, ale koniec końców wykazała się wrażliwością, zrozumieniem, myślę, że dzięki Edwardowi odnalazła samą siebie i zrozumiała wartości, rozwinęła charakter, siłę, dobroć, miłość... Piękne było jej uczucie, moim zdaniem.
"No i skoro taki film nie ma dla Ciebie sensu to jaki ma? Sensacyjny gniot naładowany efektami specjalnymi? Nie mówię oczywiście, że każdy sensacyjny film jest zły, ale oglądając film Burtona powinieneś (lub powinnaś nie spojrzałam na nick) być przygotowany(a) na produkcje oryginalną, mroczna i kontrastową."
Burton jest tak niekonwecjonalny, że wymaga nie tylko zrozumienia i wrażliwości, ale też pewnego typu upodobań. Racja, że oglądając jego filmy można się spodziewać oryginalności, mroku i kontrowersji, ale żeby się o tym przekonać, trzeba je zobaczyć i samemu ocenić i każdy ma prawo do dwoich ocen.
"Jedyne, co mi się podobało, to: muzyka oraz pokazanie pięknyc, rzadkich rzeżb. "
Masz rację, muzyka była naprawdę piękna, rzeźby także"
Ja też! Ja też! Również się podpisuję.
"ale jeśli tylko to Ci sie podobało i za to dałeś (dałaś) 4/10 zwyczajnie nie zrozumiałeś(aś) tego filmu..." Chyba tak... Chyba, że zrozumiała, ale nie zrobiło to na niej wrażenia, nie podoba jej się to...
cieszę się, ze zwróciłaś (/-eś) uwagę na sytuacje Jima - jest wprawdzie świnią (metaforycznie, ale dosłownie... tez trochę przypomnina! :P), ale zupełnej Arkadii z życia też nie miał. choc z drugiej strony zastanawiam się, czy nie miał być i pod tym kątem kontrastem Edwarda - Jim narzeka na swojego ojca - Edward nie ma go w ogóle (i nie narzeka) :'(
a poza tym ,zgadzam sie z Tobą w 100... no, może 97% ;P
Nad takim porównaniem się nie zastanawiałam, chociaż nie wiem czy można mówić o tym, by Edward nie narzekał - bo on w ogóle do zbyt gadatliwych nie należał. Ale jego brak odczuwał... Ale kontrast między tymi postaciami faktycznie jest, z jednej strony obu zależy na Kim, obu zabrakło miłości i zrozumienia, ale Jim przez to miał więcej agresji i tym bardziej chciał sam wziąć "to, co mu się należało", Edward zaś przez to był jeszcze bardziej nieśmiały i oddany... Co do Jima to jego zachowanie odzwierciedlało typowy bunt przeciw rodzicom, którym (choć może podświadomie) z jednej strony mógł chcieć ich ukarać, z drugiej, zwrócić uwagę. Jego "uczucie" do Kim było bardzo egoistyczne, ale jednak zależało mu... Być może tak go denerwował Edward, ponieważ dziewczyna obdarzyła go tak szczerym i dobrym uczuciem, jakiego sam Jim nie zaznał i nie potrafił znaleźć w sobie. W sumie to ciekawa postać, gra zdecydowanie negatywną rolę, ale jest też bardzo sfrustrowany, a ostatecznie zgubiły go jego zaślepienie, brak empatii i złość...
to film z mojego dzieciństwa chyba najbardziej go zapamiętałam i naprawdę uważam go za fantastyczny nie zgadzam sie z tak niską ocena jak 4
izulanet to debil. nie warto zwracać uwagi na to, co mówi hołota pozbawiona gustu. Film oczywiście genialny. Jeden z pięciu moich ulubionych. Wspaniała wyobraźnia Burtona, genialny Depp, piękna jak zawsze Winona, a na dodatek udział Vincenta Price'a. Arcydzieło pozbawione słabych punktów. Jeden z naprawdę nielicznych filmów, którym wystawiam ocenę 10/10.
Wyzywając kogoś i sugerując, by nie liczyć się z jego zdaniem, nie wiem, czy można stawiać siebie i swoją opinię wyżej. Nie chcę tutaj nikomu wymyślać, a jedynie uprzejmie zasugerować, by na forum publicznym czasami powściągnąć język. Rozumiem w tym wypadku w stu procentach skąd taka reakcja i nie powiem, by nie była uzasadniona, jednak nie ma co się wdawać w takie szermierki słowne, ponieważ z złożenia jest to miejsce dyskusji o filmie, a nie o sobie nawzajem. Genialności filmu nie jest oczywista, ponieważ jest to subiektywne odczucie, a słabe punkty można znaleźć wszędzie, choć nie zawsze są one znaczące i nie każdy je tak samo odbiera. Każdy ma prawo do własnej opinii. Cieszę sie, że mój przedmówca tak się zachwycił "Nożycorękim", nie jest to jeden z moich ulubionych filmów, ale napewno ma swój urok, role główne moim zdaniem świetnie obsadzone, a uczucie ładnie pokazane. Szczególnie mnie urzekł moment, gdy Kim przepraszała Edwarda, że nie powiedziała mu czyj był dom, na co on powiedział, że wiedział. Na pytanie dlaczego więc się zgodził, powiedział, że dlatego, ze go poprosiła. To pokazało mi go trochę w innym świetle, mimo że cichy i bardzo odmienny, miał inteligencję i potrafił ocenić sytuację, sądzę, że był mądrzejszy, niż mogłoby na to wskazywać jego zachowanie czy wypowiedzi - był cichy i nieśmiały, prawie wszystko działo się w jego głowie/sercu. Jednak potrafił ocenić sytuację i zdecydować, co jest dla niego najważniejsze, był oddany i zdolny do poświęceń, choć to może wydać się naiwne, ja myślę, że nie żałował tej decyzji. Jeszcze podobała mi się scena, jak później wszyscy zaczęli na niego niechętnie patrzeć, włącznie z bratem Kim, a Edward spytał go, czy zagrają w kamień, papier, nożyce. Groteskowe i tez wydaje się głupie, ale ja w tym widzę proste przesłanie. Ważniejsza była dla niego sama zabawa, kontakt z człowiekiem, niż wygrana. Nie są może to rewelacyjne momenty, a jednak coś w sobie mają... I śliczne było, jak dziewczyna tańczyła w śniegu... To takie skrawki magii, do tego taki "mentalny, ironiczny uśmieszek" Burtona widoczny poprzez barwy, obrazy, w przejaskrawieniach, kontrastach, analogiach do rzeczywistości, ludzi... Z drugiej strony nie był to szczególnie odkrywczy film, fabuła nie należała do najbardziej fascynujących, ujęcia nie wydały mi się w wielu przypadkach szczególnie piękne czy ciekawe, niezłe, ale więcej tylko czasami... Muzyka za to świetna, gra Deppa - mistrzostwo. Więc moja ocena wysoko, ale film nie każdemu musi przypaść do gustu, sama uważam, że są lepsze.