może przesadzam, ale to wg mnie najpiękniejsza (nie najlepsza. na najlepszaniu scen to ja sie nie znam :)) scena z wszystkich filmów, które dotąd widziałam. Otóż zachwyciła mnie scena, kiedy wynalazca Edwarda pokazywał mu jego nowe ręce, a kamera ukazała te scenę tak, jak gdyby te ręce należały już do ciała Edwarda, a on oglądał je w zachwycie i zdziwieniu.
Niesamowity kunszt Burtona.
Racja ten moment był bardzo ładny i przede wszystkim smutny.
Ale mnie najbardziej podobał się taniec Kim i zakończenie.
no właśnie mi się te trzy sceny najbardziej podobają..aha no i oczywiście to:
-Hold me.
-I can't...
ogólnie to jest chyba najpiękniejszy film jaki widziałam i najlepszy Burtona.
Jest mnóstwo piękniejszych (np. końcowa scena "Tańcząc w ciemnościach" - mistrzostwo świata)
Według mnie:)
Film jest realizowany sposobem Dogmy i może na początku trochę męczyć, ale nie należy się zniechęcać i oglądać dalej. Niesamowite przeżycie.
nie mam pojęcia, czy masz rację, bo tego "żywotu" nie oglądałam, ale chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że ten film to niesamowita gra gestów. tu słowa wcale nie są ważne, mimo to można się wzruszyć. ja gdy go oglądałam to kilka razy myślałam, że gdybym była w skrórze edwarda zaczęłabym szaleć, niszczyć, a on nawet gdy te jego ręcę się roztrzaskały tak sobie posmutniał tylko. prawdopodbnie w jego sercu to musiał być rodzierający ból, ale on był taki spokojny. no i tu nie było żadnych słów, bo nei potrzeba było. świetne.
jak już tak mówię o moich reakcjach w trakcie filmu, to kilka razy pwoiedziałam słowa dość niecenzruralne.
podobno zbyt przeżywam :D