Mnie film nie przekonał. Nie znaczy to, że film nie jest donry, ale po seansie zostało mi wrażenie pewnego niedosytu. Można było go zrobic lepiej, bo poptencjał w pomyśle tkwił wielki. Może gdyby Burton poszedł mocniej w strone dramatu, pominął stayre na małomiasteczkowych amerykanów? No nie wiem, mnie przerysowana postac sąsiadki, Peggy, czy chłopaka Kim irytowały. A juz szczególnie koncowe sceny w zamku, jak ten koleś strzela, czy naparza rurą w Edwarda - dla mnie to porażka. Natomiast co do postaci głównego bohatera nie mam zastrzezen - to główna sila filmu.
7/10 mogło byc duzo lepiej.
Mnie się właśnie ta małomiasteczkowa satyra bardzo spodobała. :) Zabrakło mi zaś większej namiętności pomiędzy Edwardem, a Kim- choć może i dobrze, że jej nie było, bo film stałby się kolejnym pseudoromantycznym gniotem.
Jednakże ja jako fanka romansideł odejmuje za to jeden punkt. :)