Nie wiem jak to możliwe, że obejrzałam ten film dopiero kilka dni temu, a i nawet dowiedziałam się o nim dopiero w te wakajce, kiedy miałam niewyjaśnioną manię na punkcie Johnny'ego Deppa (na szczęście już minęła). W każdym razie postanowiłam wreszcie obejrzeć i film uważam za piękny. Jest tak magiczny, tak przekonujący,prawdziwy i naturalny... Wręcz niesamowity. Główna postać Edwarda jakaś taka przejmująca... aż brakuje mi słów. Za to zawiodłam się odrobinę na Winonie Ryder, którą bardzo lubię z "orbitowania bez cukru" - wydawała się jakaś taka nijaka i nierzucająca się w oczy, co wybitnie do tej aktorki nie pasuje. Mimo wszystko magia i przekaz tego filmu mnie urzekł. Z jednej strony posiada jeszcze swego rodzaju urok starszych filmów, tę grację, z jaką robione są filmy nowe, a do tego minimalną dozę fantastyki. Coś takiego mogło się zrodzić tylko w umyśle Tima Burtona.
Film o tym, jak bardzo samotnym można czuć się wśród tłumu. piękne, przerażające i budzące współczucie. Jeśli ktoś nie pasuje do reszty to zaraz stanie się celem. Jak Edward.