Cieżko mi z faktem, iż jest tak mało tak pięknych filmów. Za każdym razem kiedy go oglądam porusza moje serducho.
Wlasnie przed doslownie minutka skonczylem ogladac Edwarda. Dzis widzialem go po 13 latach, prawie go nie pamietalem i ten film naprawde jest piekny. Wzruszyl mnie moment gdy ten policjant jako jedyny (nie liczac Kim) zobaczyl w nim czlowieka i sie martwil czy nic mu sie nie stanie. Od tej sceny im blizej konca coraz bardziej mialem oczy zalane lzami i od sceny gdy Kim sie do niego przytulila plakalem jak bobr i nie moglem sie uspokoic. Jeszcze teraz piszac te slowa mam mokre policzki od lez...
Film jest naprawde wspanialy i wzruszajacy, ale podejrzewam ze mi sie on tak bardzo podoba gdyz patrzac na Edwarda widze w nim samego siebie...