Nie wydaje Wam się, że Ryder zagrała swą postać dość sztywno? zwłaszcza, gdy rozmawiała z Edwardem po jego włamaniu do domu Jima. Film mną wstrząsnął, nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że Kim zamiast mieć poczucie winy, wyglądała na wściekłą - ta mimika twarzy "na siłę" tak epatowała, że chwilami nie mogłam skupić się na filmie.
hmm. to ciekawe spostrzeżenie, ale sądzę, że nie ma racji bytu, bo oglądając film patrzyłam na całokształt, a sposób zachowania tej bohaterki jakoś szczególnie mnie raził. nie była autentyczna. Ryder jakoś tak... no nie wpasowała mi się do tej roli. Może była wówczas zbyt młoda i niedoświadczona jako aktorka? ;p