O ile jedynkę oglądałem ze 20 razy to dwójkę w sumie półraza :D
Co to ma być, od fabuły, po momenty przenoszenia w czasie, po obsadę - główny bohater - jakieś beztalencie, krzyżówka Beckhama z Aflekiem. Brrrrrr, nie mogłęm tego ścierpieć. Może następnym razem się uda ;)
Tak samo. Od jedynki nie mogłam się oderwać. Wczoraj oglądałam dwójkę i nawet przejażdżka rowerem wydała mi się ciekawsza od kontynuowania filmu.
Na moje została zerwana koncepcja zawarta w jedynce. Te wszystkie powroty, które dałam radę obejrzeć nie miały głębokiego sensu, jak w jedynce. Co prawda, jest zawarte założenie, że każdy czyn ma swoje konsekwencje, jednak to już nie jest to.
Udało mi się w końcu obejrzeć ten film do końca, prawie dwa lata go męczyłem i stwierdzam że najlepszym momentem w tym filmie są napisy końcowe.