I powinno się o nim nakręcić film bo to dobry temat i dla części ludzi bulwersujacy.
"Dowód" Tomasza z Akwinu to nie dowód ontologiczny. Autorem dowodu ontologicznego jest Anzelm z Canterbury. Sprawdź, proszę zamiast bezmyślnie wysyłać linki.
"Fakt naszej rzeczywistości" brzmi jak "prawda chwili i prawda ekranu". Zawsze możesz tak dobrać kontekst, żeby dane się zgadzały. Cóż, ja nie przypominam sobie, żeby w mojej miejscowości działał jakikolwiek islamski terrorysta. Pamiętam natomiast księży pedofilów ukrywanych przez biskupa oraz agresywnych młodych ludzi, krzyczących "bóg, honor, ojczyzna". To jest nasza rzeczywistość.
No właśnie, szanujmy się. Popularność katolicyzmu w Polsce (podobnie jak popularność judaizmu w Izraelu, buddyzmu w Birmie albo islamu w Iranie) wynika wyłącznie z tradycji. Tradycja obejmuje Franciszka z Asyżu, różaniec, mordowanie albigensów, podrzynanie gardeł, palenie stosów i wiele osób oraz zachowań, które naprawdę trudno zaakceptować. Osoby religijne mają "dziwną" manierę do wybierania z tej sterty tych aspektów, które akurat są dla nich wygodne.
Teoria ewolucji wzbogacona o wiedzę o DNA jest wystarczająca, żeby wyjaśnić pochodzenie dziobu albo innych narządów. Teologia w tym układzie jest tak samo potrzebna jak gromnica w oknie. Narządy płciowe służą do prokreacji. Ewolucja połączyła ją z przyjemnością, z której dzisiaj świadomie możemy korzystać bez prokreacji. To wiedza na podstawie szkoły podstawowej. Nie spotkałem nikogo, kto wmawiałby mi, że jest inaczej, poza księżmi i aktywistami katolickimi, twierdzącymi, że seks bez chęci płodzenia potomstwa jest grzechem. Być może jednak Twoja rzeczywistość jest odmienna i kolację jadasz wspólnie z J.K. Rowlling, która banknotami ociera łzy uronione podczas gównoburzy, którą rozpętała. Ucałuj ją ode mnie.
""Dowód" Tomasza z Akwinu to nie dowód ontologiczny. Autorem dowodu ontologicznego jest Anzelm z Canterbury. Sprawdź, proszę zamiast bezmyślnie wysyłać linki."
Owszem, pomyłka, przepraszam.
"Fakt naszej rzeczywistości" brzmi jak "prawda chwili i prawda ekranu". Zawsze możesz tak dobrać kontekst, żeby dane się zgadzały. Cóż, ja nie przypominam sobie, żeby w mojej miejscowości działał jakikolwiek islamski terrorysta. Pamiętam natomiast księży pedofilów ukrywanych przez biskupa oraz agresywnych młodych ludzi, krzyczących "bóg, honor, ojczyzna". To jest nasza rzeczywistość."
Zwyczajnie dobieram kontekst, który jest mi potrzebny. W mojej miejscowości także nie działa islamski terrorysta. Jednakże znajomy mieszkający w kraju obok, dostał od pana muslima nóż w plecy, ponieważ coś mu się nie spodobało i nie jest to tam nic szczególnego, a norma. Bardzo bym nie chciał, by było to normą także u nas. Co w tym dziwnego?
Czy w Polsce może zrobić to dres z ławki? Owszem. Różnica jest taka, że poziom organizacji tego raka tutaj jest względem Islamu bardzo niewielki. Mówimy tutaj o realiach, w których każdy, bez wyjątku, ma swoją Świętą Wojnę i wujek małego Hassana z Dusseldorfu, po którym nigdy nie spodziewałbyś się, że może skrzywdzić muchę stwierdza, że jego udziałem w tej wojnie będzie wysadzenie się w supermarkecie.
Znałeś kiedyś muzułmanina? Albo słyszałeś relację z rozmów z nim, z pierwszej ręki? Znamienne dla nich jest to, że są to ludzie skrajnie fanatyczni i ślepi. I nie mówimy o terrorystach, a o zwykłych mieszkańcach takich Niemiec Na przykład, jeden z nich, bardzo sumienny i wierny muzułmanin, mówiąc o rzekomej doskonałości Koranu (ci ludzie są na takim poziomie, na którym nie są w stanie dostrzec oczywistych dziur logicznych) zwrócił się przeciwko własnej żonie i umartwiał się, ponieważ jego zdaniem, strawi ją ogień Gehenny.
Inny, mając wrażenie, że człowiek wyglądający podobnie do niego, także jest muzułmaninem, podszedł do niego przyjaznie. Gdy dowiedział się, że nie jest, zaczął zachowywać się wrogo, uważając, że ma do czynienia ze zdrajcą Allaha.
Jest jeszcze brak szacunku do kobiet i bicie ich po twarzy na ulicy, co jest tam tak "normalne", że nikt nie zwraca na wielkiej uwagi.
Nie wrzucajmy czegoś takiego do jednego worka z debilami z polskich stadionów czy aren MMA. Ci, chociaż są jak wrzód na tyłku, nie dysponują nawet ułamkiem tego potencjału. To nie kibice Wallenroda Kulkowice wlecieli samolotem w WTC.
To, że biskup ukrywa pedofilię nie jest dziwne - ci ludzie prowadzą biznes. Du Pont ukrywał zatruwanie okolicy i wywoływanie nowotworów, przedsiębiorstwa tytoniowe to, że papierosy uzależniają.
Wydaje Ci się, że ja nie chcę rozłączenia kościoła od państwa? Ależ chcę, tylko nie jest to priorytet. W Polsce ludzi oburza to, co dotyczy emocji i na zdrowy rozum, to emocje każą im sugerować, że pedofilia w kościele to jakaś norma i każdy ksiądz ślini się na widok dziesięciolatka. Nie sprawdzałem statystyk, chociaż słyszałem o niektórych, ale strzelałbym, że księża są pod tym względem tak samo niebezpieczni jak homoseksualiści czy osoby transseksualne. Z prostego powodu - celibat w przypadku księży prowadzi do skrzywień, a frustracja seksualna prawdopodobnie wyładowywana jest za pomocą pornografii, która niszczy funkcjonowanie pewnego obszaru mózgu i wyrabia tolerancje na bodzcze. W przypadku części homoseksualistów, co widać na paradach równości, także mamy do czynienia z bardzo poważnym skrzywieniem psychicznym i niezdrową fiksacją na punkcie seksu.
W obu przypadkach, jak w przypadkach alkoholika - najpierw pijesz piwo, pózniej wódkę, a na końcu płyn do chłodnic. Najpierw czujesz pociąg do kobiety, pózniej do faceta, następnie do dziecka, a na końcu do zwierzaka.
I ja wcale nie żartuję - kluczową rolę odgrywają tu receptory dopaminowe, więc nie jest prawdą, że np. osoba heteroseksualna nie może zostać gejem lub przynajmniej nabrać skłonności homoseksualnych. Są to przypadki skrajne, dotyczące ludzi, którzy zniszczyli sobie mózg pornografią do tego stopnia, że już nie są w stanie osiągnąć podniecenia na widok kobiety, więc eksplorują niezbadane dotąd "tereny". Smutna sprawa.
To śmieszny link z jakiegoś portalu gejowskiego:
https://www.thepinknews.com/2018/03/19/why-do-straight-men-watch-gay-porn/
Widać dostrzegają zjawisko już kilka lat temu i tłumaczą to głupotami w stylu "oglądają, bo są ciekawi męskiego ciała". Oglądałeś kiedyś gejowskie filmy porno z "ciekawości męskiego ciała"? Ja nie :)
Prawdziwy powód wymieniłem powyżej, a można się o tym dowiedzieć np. z forów, na których nieszczęśliwi, skrzywieni ludzie opowiadają swoje historie związane z pornografią i szukają pomocy. Czasami trafiają do klinik, czasami nie i kończy się to bardzo nieciekawie.
I to jest ta propaganda. O pedofilii w kościele mówić można. O tym mówić nie można. Mimo tego, że oba tematy są tak samo warte uwagi.
"Tradycja obejmuje Franciszka z Asyżu, różaniec, mordowanie albigensów, podrzynanie gardeł, palenie stosów"
Racja. Wczoraj widziałem, jak moja sąsiadka wracając z kościoła, wyrwała serce Albigensa, który jechał na osiołku, a pózniej złożyła go w ofierze, paląc na stosie. Dziki kraj i dzicy ludzie!
Kiedyś, chcąc kogoś obrazić, mówiłeś:
"Precz, bezbożny hultaju!"
Można nazwać to za część kultury. Czy ktoś tak mówi? Nie, więc jest to martwa część kultury.
Jaki jest sens cofać się setki lat? Chyba tylko po to, by udowodnić swoją tezę, nie?
"Osoby religijne mają "dziwną" manierę do wybierania z tej sterty tych aspektów, które akurat są dla nich wygodne."
Ja wybieram z tych aspektów, które są realne. Nie spaliłem żadnego Albigensa, ani Albinosa :)
"Teoria ewolucji wzbogacona o wiedzę o DNA jest wystarczająca, żeby wyjaśnić pochodzenie dziobu albo innych narządów. Teologia w tym układzie jest tak samo potrzebna jak gromnica w oknie"
Chyba nikt nie jest nieomylny, więc i Ty potknąłeś się o sznurówki. Nie chodzi o TEOlogię, a TELEOlogię.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teleologia
"Być może jednak Twoja rzeczywistość jest odmienna i kolację jadasz wspólnie z J.K. Rowlling, która banknotami ociera łzy uronione podczas gównoburzy, którą rozpętała. Ucałuj ją ode mnie."
Pani Rowling dziękuje i pozdrawia :) Mówi, że rozpętała z przyzwoitości ludzkiej, byśmy nie żyli w świecie, w którym czarne jest białe :)
Nie będę się kajał, bo błąd jest immanentną częścią istnienia ;) To on a nie jakaś celowość jest przyczyną otaczającej nas różnorodności. Materia, którą uznajemy za nieożywioną lub mamy co do tego wątpliwości (np. kryształy, białka i wirusy) potrafi się replikować. Dzięki DNA zyskujemy brak precyzji replikacji, a dzięki doborowi naturalnemu możemy teleologię uznać za tak samo potrzebną jak teologię.
Nie bronię islamu, więc naprawdę nie musisz mi wymieniać jego wad. Z mojej perspektywy chrześcijaństwo jest dzisiaj wyłącznie mniejszym złem. Większość religii monoteistycznych ma tendencje ewangelizacyjne i wyłącznie kwestią okoliczności jest sposób ich realizacji. Opresyjność wobec "pogan" jest naturalnym elementem religii. Najmniejszą aktywność w tym zakresie prezentuje oczywiście judaizm.
Słowo tradycja pojawia się w Katechizmie kościoła katolickiego ponad 180 razy. I nic dziwnego, bo przecież tradycja jest jednym z filarów kościoła. O jakiej tradycji mówimy? W 431 roku na soborze w Efezie ogłoszono dogmat o Bogurodzicy. To jedna z podstaw kultu maryjnego, który nie tylko w swojej ludowej postaci jest jednym z fundamentów współczesnego katolicyzmu. Na tym samym soborze, ci sami ludzie potępili Nestoriusza, co zresztą było logiczne, bo Nestoriusz uważał, że Maria urodziła Chrystusa, a nie boga. Dla dzisiejszych katolików zawiłości dotyczące ludzkiej i boskiej natury Jezusa są tak samo czytelne jak oryginalne dokumenty, na których zostały spisane, a jednak - powtórzę to - wywierają znaczny wpływ na ich życie religijne. Na życie samego Nestoriusza oraz jego zwolenników wywarły wpływ jeszcze większy, ponieważ jako heretycy zostali poddani prześladowaniom...
Podobnie wygląda na przykład sprawa objawień. Miałem okazję poznać kilka osób, które ich doznały, ale zostały przez społeczeństwo uznane za chorych psychicznie lub narkomanów. Objawienie jest fizycznie tak samo odległe od życia przeciętnego katolika jak mordowanie albigensów, a jednak wpisuje się w tradycję. Innocenty III, który prowadził krucjaty (nie tylko przeciwko albigensom), zatwierdził reguły zakonów franciszkanów i dominikanów. Do czego zmierzam? Ludzie, którzy ustalali zasady, uważane dzisiaj przez kościół za niepodważalne, nie byli natchnionymi prorokami, ale de facto politykami. Tego nie da się rozdzielić.
Jaki jest cel religii? Nie chodzi mi o wyznawców, którzy mogą marzyć o dziewicach czy innych cherubinach, albo zwyczajnie bać się kary. Chodzi mi o samą religię jako taką. Wiesz, co jest paradoksem? Że religie również podlegają zasadom darwinizmu.
Jakieś filmy oglądasz, czy masz to konto wyłącznie dla trollingu?
"błąd jest immanentną częścią istnienia ;) To on a nie jakaś celowość jest przyczyną otaczającej nas różnorodności"
Zależy jak definiujesz błąd. Na mój gust, świat jest systemem chaotycznym, przy czym chaos z tego co wiem, nie oznacza losowości.
"dzięki doborowi naturalnemu możemy teleologię uznać za tak samo potrzebną jak teologię"
Nie sądzę, by teleologia powinna zostać skreślona, ze względu choćby na faworyzowanie cech sprzyjających przetrwaniu, co sugeruje celowość.
"Opresyjność wobec "pogan" jest naturalnym elementem religii. Najmniejszą aktywność w tym zakresie prezentuje oczywiście judaizm."
No to jest dość śmiałe stwierdzenie :) Kto twierdzi, że goj jest gorszy niż żyd i stworzono go, by żydowi służyć? ;) Kto wykorzystuje odrębność kulturową, by dekady szczuć wszystkich holokaustem, stawiając się w roli ofiary? Judaizm jest tutaj prawdopodobnie niewiele mniej aktywny od Islamu, z tym, że ten pierwszy to spryt, a ten drugi - tępa, bezmyślna siła, więc o drugim przypadku jest głośniej.
"Miałem okazję poznać kilka osób, które ich doznały, ale zostały przez społeczeństwo uznane za chorych psychicznie lub narkomanów."
Ja żadnych objawień nie miałem, jednak miałem kilka ciekawych doświadczeń, które prawdopodobnie doprowadziły do momentu, w którym "pstryczek" w mojej głowie przeskoczył ze stanu "niewiara" na "wiara" właściwie w ułamek sekundy. Jakby co - byłem u lekarza i nie, nie jestem czubkiem ;)
To wszystko skłoniło mnie to zainteresowania się tematami religijnymi, lub religijno-historycznymi. Po czasie stwierdzam, że chrześcijaństwo jest jedyną znaną mi religią, która nie jest absurdalna. Oczywiście ze względu na historyczną postać Chrystusa - jego istnienie, w połączeniu z przebiegiem życia i kończąc na ideologii, którą głosił. Czegoś takiego nie ma w judaizmie, islamie, buddyzmie czy hinduizmie. Gdyby Chrystus nigdy nie przyszedł na świat, byłbym niewierzący, a i na mój gust, z filozoficznego punktu widzenia, samo istnienie postaci, która choć w 50% pokrywa się z postacią przedstawioną w Biblii, w połączeniu z argumentami Tomasza z Akwinu, które wynikają z obserwacji otaczającego świata, uprawdopodabnia wiarę chrześcijańską. Reszty znanych nam wierzeń nie popiera zupełnie nic. Niegdyś uważałem, że w przypadku chrześcijaństwa też tak jest, więc byłem ateistą.
Przy czym nie mówię tutaj o kościele katolickim, a o obdartym ze wszystkiego chrześcijaństwie - jego esencji. Nie jestem praktykujący, a sama wiara w Boga nie robi ze mnie dobrego chrześcijanina, ponieważ za takowego się nie uważam, ale trudno mi uwierzyć, że muszę modlić się na różańcu (czy coś takiego pojawia się w Biblii?) czy słuchać papieża, bo inaczej pójdę do piekła. Nie przemawia to do mnie.
Logicznie zakładam też, że jest obecnie mało prawdopodobne, by życie po śmierci istniało, ponieważ by tak się stało, musiałbym przetrwać śmierć mózgu, który zarejestrował moje wspomnienia. Być może tego typu "dane" gromadzą się jeszcze gdzie indziej i po śmierci, wraz ze świadomością, opuszczą ciało człowieka. Być może tak się nie dzieje.
Jednak katolikom trzeba chyba oddać sprawiedliwość - obraz piekła, którym straszą dzieci, pierwszy raz pojawił się bodajże w Raju Utraconym. Nie jestem tego do końca pewien, lecz wiem, że piekło w religii chrześcijańskiej jest przedstawiane przede wszystkim jako brak obecności Boga.
Wspomniane przez Ciebie osoby prawdopodobnie naprawdę były chore, lub naćpane, jednak argument większości - "bo społeczeństwo uznało..." do mnie nie przemawiają. Demokracja to najgłupszy system świata i rozkład normalny naukowo to potwierdza :) Niestety, lepszego systemu nie mamy.
"Ludzie, którzy ustalali zasady, uważane dzisiaj przez kościół za niepodważalne, nie byli natchnionymi prorokami, ale de facto politykami. Tego nie da się rozdzielić."
O widzisz, tutaj zgadzamy się w stu procentach :) Dopuszczam jakieś odstępstwa od tej reguły, ale nie mam tego jak sprawdzić, więc zostanę przy opinii, którą wyraziłeś powyżej.
"Jaki jest cel religii? Nie chodzi mi o wyznawców, którzy mogą marzyć o dziewicach czy innych cherubinach, albo zwyczajnie bać się kary. Chodzi mi o samą religię jako taką."
Cel religii jest przede wszystkim polityczny. Nawet jako ateista w kółko podkreślałem istotność religii jako takiej dla zdrowia społeczeństwa. Prawda jest taka, że człowiek nie może żyć bez boga. Napisałem "boga" małą literą, ponieważ może być to bóg dowolny. Może być to postać Chrystusa, ale może być to też fikcyjna postać Allaha z Koranu. Może być to Mahomet, który ma być wzorem dla muzułmanów i może być to Budda. Jak wiesz, może być to też Adolf Hitler, Józef Stalin, czy Justin Bieber.
Jeśli spojrzysz na piszczące nastolatki na koncercie Biebera, powinieneś z łatwością dostrzec, że jest to kult religijny. To tylko człowiek, który doprowadza ludzi do łez, a normalne na co dzień kobiety dostają małpiego rozumu, i marzą, by rozłożyć nogi przed swoim guru.
Dlatego w moim rozumieniu, przykazanie "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną", jest przykazaniem pierwszym. Ateiści rozumieją to jako: "bóg-arogant chce, żeby siedzieć i tylko jego uwielbiać". Moim zdaniem jest to bardzo płytkie rozumienie.
Praktycznie, interpretuję to przykazanie tak, że człowiek powinien słuchać Boga poprzez sumienie i rozum (myślę, że te dwie sprawy są ze sobą blisko związane i istniał filozof, który twierdził, że 'moralność jest prawem takim, jak matematyka' - nie wiem, kto to powiedział, masz jakiś pomysł?) oraz nie oddawać władzy nad sobą innym, ułomnym jak on, stworzeniom. Czyli w życiu codziennym objawiałoby się to jako: "nie będę wielbił drugiego człowieka. Nade mną nie ma żadnego z nich - jest tylko Bóg".
Dlatego dosłownie wszystkie państwa komunistyczne dostawały dosłownie szału w swoich chęciach zaszczepienia ateizmu w społeczeństwie. Oni nie chcieli udowodnić, że nie ma Boga. Oni chcieli zająć jego miejsce.
I im się oczywiście udało. Towarzysz Stalin był bogiem i Mao też nim był. To byli bogowie, siejący terror i głoszący ideę wspólnej sprawy, która była dobrem najwyższym. A praktycznie wiesz jak było - te rządy to typowe pasożytnictwo klasy rządzącej na reszcie społeczeństwa.
Dlatego Dawkins-ateista jest dla mnie durniem, albo propagandystą.
Ten człowiek, w rozmowie z muzułmańskim dziennikarzem, który wierzył w latające konie, sam zrobił z siebie debila twierdząc, że molestowanie seksualne jest lepsze niż wychowanie w religii katolickiej. Jednak w największym błędzie był, mówiąc: "głoszenie prawdy nie jest stratą czasu".
Po pierwsze - to jego prawda, a nie prawda ostateczna. Po drugie, jak mówiłem, nawet jako ateista, każdy powinien stwierdzić, że jeśli religia (dowolna) to opium dla ludu, czasami warto podać to opium. Jaka jest alternatywa? Ludzie powinni zdychać bez znieczulenia, w rozpaczy?
Dawkins uważa, że to jest czynienie dobra, ja nie.
Poza tym jest inny absurd - ateiści uważają, że religia służy do kontroli społeczeństwa. Realnie, tylko ateizm może służyć do kontroli społeczeństwa, ponieważ w państwie ateistycznym, to państwo ustala wszystkie warunki. W religii, o ile nie jest ona przekłamywana przez rząd, sprawy mają się inaczej. Tam prezydent, minister czy wódz partii nie jest najważniejszy. Najważniejszy jest Bóg i jego kodeks moralny, więc istnieje ryzyko, że ludzie będą nieposłuszni.
Religia jest kultem bogów. Ateizm jest kultem człowieka. Nie wiem jak Ty, ale ja wolę uginać kark przed Bogiem - nawet, jeśli za 1000 lat miałbym zyskać potwierdzenie, że Bóg ten jest na 100% nierealny, niż przed ułomnym jak ja, człowiekiem. Tak robią tylko ludzie z mentalnością niewolniczą, bez dumy.
Aha i filmy oglądam ;) Sporo filmów. Mogę Ci nawet wymienić kilka z mojej topki wszechczasów!
Stalker Tarkowskiego
2001: Odyseja Kosmiczna
Birdman
Ostatnie Kuszenie Chrystusa
Fight Club
12 Gniewnych Ludzi
Amadeusz
Oczy szeroko zamknięte
A najciekawsze jakie ostatnio widziałem to:
Conspiracy Theory
Red State
The Void
Widziałem też oczywiście Egzorcystę Papieża. Dałbym mu tak 6/10 ze względu na Russela Crowe'a? Ot takie sobie kino rozrywkowe, nawet przyjemne.