Musze przyznac, ze film mnie pozytywnie zaskoczyl, niektorym moze wydac sie nudny, gdyz nie jest to typowe SF, raczej poetycka wizja zawierajaca kilka efektow specjalnych, zreszta calkiem wysokiej jakosci.
Film zostal luzno oparty na kilku watkach z czasow zimnej wojny, dotyczacych kosmicznego wyscigu mocarstw. Dla zainteresowanych tematyka kilka slow na ten temat:
http://infra.org.pl/historia-/zagadki-dziejow/420-zagubieni-w-przestrzeni
Pomimo, ze jest to projekt niezalezny, zostal wykonany bardzo solidnie, widac, ze Tworcy wlozyli w niego cale swoje serce, zreszta poparcie 4000 osob wspierajacych jego powstanie mowi wiele. Gra aktorska bardzo profesjonalna, wiekszych zgrzytow nie bylo. Do gustu przypadl mi takze soundtrack, muzyka jest dobrze dobrana, nastrojowa, poglebia ogolny smutek, ktorym film emanuje.
Ze swojej strony jak najbardziej polecam, mila odskocznia od hollywoodzkiej papki.
Niestety, oglądałem w oryginalnej wersji językowej. Może znajdę chwilę żeby przetłumaczyć, ale nic nie obiecuję.
Byłoby super :D Film bardzo mnie interesuje i jeśli byś znalazł czas i przetłumaczył, daj mi proszę cynk tutaj :)
Heh, nie trzeba, choć dzięki za miłe życzenia :)
Napisy do pobrania z:
przeklej. net/file_details/156729.html
lub przez wiadomy program do napisów, dodałem do bazy.
Pozdrawiam i miłego oglądania.
Żaden problem. Jako, że to moje pierwsze napisy mile widziana opinia i sugestie ;)
Z napisami wszystko w najlepszym porządku :) więc sugestie zbędne.
Jeszcze raz dzięki za poświęcenie swojego czasu :).
Miło, że wstawiłeś także artykuł o braciach z Turynu - ciekawa lektura. Przyznam, że nie znałem ich historii, a jest to zdecydowanie historia godna przeniesienia na ekran. Niesamowite jak poradzili sobie w czasach tak ograniczonego dostępu do technologii dla szarego człowieka by rozwijać pasję, ich osiągnięcia i otarcie się o kawał historii zdobywania kosmosu robią wrażenie. Ależ przygoda :)
Oj co Wy byście bez tej amerykańskiej papki zrobili chyba co najwyżej po piątym z rzędy filmie z rasiji puścili przysłowiowego pawia. Nic do tego filmu Rosyjsko-Hiszpańskiego nie mam bo ciekawie nieraz coś obejrzeć z niższej pułki a już na pewno fajnie się ogląda jak widać że reżyser się starał jak tu. Ameryka to inny wymiar kina i nikt jej nie dogoni ,a przy okazji to dlaczego ci słabsi nie potrafią takiej papki NIGDY nakręcić. Np. na świeżym przykładzie, ostatnio wyszedł film o Somalijskich Piratach ,bodajże Fiński i nie powiem bo było widać że się do niego przyłożyli ale zaraz po nich Amerykanie zafundowali swoją papkę z Tomem Hanksem i aż mi się żal zrobiło Finów chociaż obydwa filmy obejrzałem z ciekawością.
Jeszcze raz powiem że film Kosmonauta jest dla mnie ciekawym filmem ale nie wspominał bym przy nim o kinie amerykańskim bo to jak by powiedzieć mam dosyć Metallicy czy AC/DC i posłucham czeskiego metalu w którym koneser muzyki na pewno też znajdzie coś dla ucha ale masters jest jeden i porównywanie do niego scenowych przebłysków jest co najmniej nie profesjonalne i psuje klimat temu zazwyczaj słabszemu autorowi.
Kolego mówiąc "papka" nie miałem na myśli filmów wybitnych, których za oceanem powstało wiele, tyle, że wśród całego natłoku produkcji nieraz ciężko wyłapać te perełki, a Kosmonauta moim zdaniem taką jest i dlatego otrzymał aż 8 :)
Pozdrawiam
I jeszcze jedna sprawa odnośnie "co Wy byście zrobili" - proszę nie używaj takich stwierdzeń wobec osób, których nie znasz, nie narzucaj. Mimo, że żaden ze mnie krytyk w życiu obejrzałem kilka tysięcy filmów, zatem mam porównanie i wiem, że spokojnie mógłbym ten czas spożytkować inaczej niż na ogromną większość z nich. Plusem tej sytuacji jest jednak to, że dzięki tej "papce" wyrobiłem sobie własne zdanie. Mimo, że to tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena bazująca na moich upodobaniach i własnym guście. Uważam, że jestem w stanie docenić dobre kino :)
Jeszcze raz pozdrawiam
A i taka mała sprawa, nie pamiętam bym zgody udzielał na wykorzystanie moich napisów na chomiklesach, żeś złodziej to sobie bądź ale ode mnie wara ;]
A przypadkiem nie chodzilo ci o Dunski film : http://www.filmweb.pl/film/Porwanie-2012-639570 .Ogladalem tamten ,tylko kapitana Phillipsa jeszcze nie . Jak to zrobie to napewno sie podziele opinia
hollywoodzkiej papki...dla mnie to miła odskocznia od polskiego syfu :) Film zdecydowanie dla ludzi podnoszących głowę ponad swoje tablety i "iphony" 7/10
Zaskakująco niska średnia ocena.
Gdyby nie drobne, techniczne skazy (mowa tu o klatkowaniu przy spowolnieniach; efekcie makro), od produkcji ciężko byłoby wyczuć amatorkę.
Na duży plus zasługuje specyficzna atmosfera pustki, przesiąkająca obraz, dobrze dobrana muzyka i sterta pytań, które nasuwa na myśl całość.
Dokładnie, ale tak jak napisałem wcześniej, nie do każdego trafi ta atmosfera, nie każdy lubi surrealistyczny klimat i gdy film wymaga czegoś więcej od widza. Stąd też i skrajnie różne oceny. Od razu wiedziałem, że miłośnikom akcji w stylu Transformers, Avengers, etc. film wyda się nudny. Ale ja lubię takie klimaty mimo, że i dobrym "akcyjniakiem" nie pogardzę :)
Jaki surrealizm ? Melodramat o miłości dwóch przyjaciół do jednej kobiety nazywasz surrealizmem ? Wątki o locie w kosmos są wplecione tam jako dodatek którego mogło by nie być. Równie dobrze mógł by zostać wysłany na wojnę albo na delegację do Afryki gdzie umarł by na malarię. Reżyser wybrał jednak kosmos i porwał się z motyką na Słońce bo z braku pieniędzy zamiast skupić się na wątku kosmicznej katastrofy musieli zapychać film nudnym romansem zakończonym w jeszcze tańszy i prostszy sposób nie wyjaśniający niczego. Albo im brakło taśmy filmowej albo scenarzysta końcówkę napisał w 10 minut na serwetce z mcdonalda.
Zapowiadało się tak dobrze, była szansa na ambitne kino a wyszło banalne romansidło.
Zbyt dosłownie bierzesz ten film :) Ale nie chce mi się tłumaczyć, wybacz :) Wypowiem tylko 2 magiczne słowa, Science-Fiction, resztę dopowiedz sobie sam, najlepiej przy użyciu wyobraźni, której ludziom jak widać zaczyna brakować ;)
Ty mi już lepiej nic nie tłumacz tylko sprawdź co oznacza Science-Fiction. W tym filmie nie ma "Science" więc i nie może być Science-Fiction. To jest melodramat w którym wątek o locie w kosmos został użyty tylko dla możliwości napisania dookoła niego scenariusza o wątku głównym. Wątkiem głównym był trójkąt miłosny.
Ktoś miał zły tydzień i musi wylać swoje frustracje na forum? Późno już, wyśpij się, jutro będzie lepiej. Nie ma potrzeby być niemiłym. Pozdrawiam.
Ostrym tonem, sugerującym moją niewiedzę, ale pomińmy to. W każdym razie, wiesz pewnie jak jest z prawdą, każdy ma swoją :) Ty widzisz w filmie nudny melodramat ja widzę melodramat o zabarwieniu SF w ciekawym baśniowym klimacie, pytanie kto ma rację? Nikt, a zarazem każdy, bo pewnie znajdzie się i trzecia osoba, która dostrzeże jeszcze coś innego. Zatem polemika bez sensu :)
Aha, trochę na wyrost są stwierdzenia - "piszę jak jest" - przypomina mi to jedyne słuszne interpretacje ze szkoły, no bo przecież Pani polonistka wie lepiej co autor miał na myśli. My też się tego nie dowiemy, no chyba, że od scenarzysty.
A teraz na mnie pora. Miłej nocy.
To jak wstaniesz o poranku i będziesz miał czas z chęciami to może napisz co w tym filmie jest baśniowego oraz na czym polega klimat S-F w filmie którego akcja w 90% dzieje się na ziemi i tyczy się wątku miłosnego a reszta wydarzeń z kosmosu ogranicza się do jednego stwierdzenia: poleciał i już nie wróci bo się popsuło. Nie jest wyjaśnione co się popsuło, jak leciał, jak był na Księżycu... nic. Przy tym filmie produkcje jak Apollo 11 wypadają niczym dokument :) Ba... nawet w głupawym horrorze Apollo 18 było więcej "science" niż w El Cosmonauta. Nie wiem do jakich filmów porównujesz tą produkcje ale choć konkurencji nie ma wiele to jest na tyle mocna że nawet 3 gwiazdki dla El Cosmonauta wydają się naciągane.
Moon, W stronę Słońca, Event Horizon, Love (z 2011)... to jest kino S-F. Nawet produkcje kręcone w tydzień za sto dolców i to 23 lata temu jak http://www.filmweb.pl/film/Ciemna+strona+Ksi%C4%99%C5%BCyca-1990-200073 są według mnie bardziej S-F niż Cosmonauta.
Cenie filmy, które wymieniłeś, i oceniam bardzo wysoko, a że nie widzisz baśni, zagubionego świata do którego trafia bohater (równoległego?, zaświatów?), to zastanawiam się czyś ślepy czy może zbyt mało dosłownie Cię bracie kaskiem kosmonauty uderzono. Wybacz, ale po tym poście powyżej to tym bardziej tłumaczyć mi się nie chce. Widać niektórzy są zbyt ograniczeni...
Ah, jedna tylko rzecz, widać, że nie zaglądałeś do linka w 1szym poście i nie wiesz na czym historia bazowała, poczytaj o zaginionym o którym mowa w preludium, wtedy dowiesz się jaki był zamysł (poleciał, co niby robił, jak miał wrócić i czy w ogóle) eh... :)
Takie zaświaty są czerstwym pomysłem bo widziałem je już w Silent Hill. Tyle że tam pokazano je dokładniej i ciekawiej. Co mi po zaświatach na końcu filmu skoro wcześniej oglądałem melodramat. Jeśli ktoś ogląda ten film nastawiając się na melodramat to w porządku, być może spodoba mu się ta produkcja. Ale po tym jak ten film jest przedstawiany spodziewałem się opowieści o kosmonaucie który ma poważne problemy i tego w tym filmie nie zobaczyłem. Sama wzmianka o tym że poleciał, doleciał, popsuło się i nie żyje to za mało jak na cały film. Nazywasz mnie ograniczonym ale sam masz problem bo tworzysz nadinterpretacje. Nie wiem co Cię w tym filmie tak urzekło, przypuszczam że wątek miłosny bo to on stanowił wątek główny poza którym praktycznie nic nie było.
O kolega online :)
Nie, bron boże wątek romantyczny, tych właśnie nie trawie :) Raczej to uczucie nicości, smutku, takie małe post-apo :) Co do Silent Hill, nijak ma się do tego filmu, grałeś w SH? Czy tylko film oglądałeś? To nie zaczepka, kwestia w podejściu, dla mnie SH mimo, że fajnie zrealizowany z klimatem gry ma niewiele wspólnego :)
"Ale po tym jak ten film jest przedstawiany spodziewałem się opowieści o kosmonaucie który ma poważne problemy i tego w tym filmie nie zobaczyłem" ale skąd takie oczekiwania? Toż to tylko kanwa opowieści, opowieści o innej treści :)
Może i nad interpretuję, nie przeczę. A może to Ty zbytnio spłycasz, jak mówiłem - nie do każdego film trafi :) Mnie się podobał, kilku innym osobom pewnie też, a że Tobie nie?
No co ja poradzę? Masz swój gust i swoje zdanie, nie musisz :)
Tylko nie bardzo rozumiem dlaczego tak usilnie chcesz mi pokazać. że film jest słaby? :) Ja tam polemiki nie widzę powodu dalej ciągnąć. Nie jest to arcydzieło wszech czasów za które życie oddam. Byle obronić jego dobre imię, ot dobry film+.
Za to kolega atakuje z hejterska mocą, ale po co? Ja i tak nie zmienię zdania - dla mnie jakieś 7,5 prawie 8 :)
Na tym polega forum, ludzie wymieniają się własnym zdaniem.
W SH grałem ale film SH traktowałem jako produkcję niezależną od gry. Nie oczekiwałem po nim zalet gry przeniesionej w film bo wiem że to się nie udaje. SH to był przykład pokazania zaświatów takich samych jak w Cosmonaucie. Ale pokazanych ciekawiej, mroczniej. Bo poza obrazem była też fabuła którą scenariusz przedstawiał dokładniej. W Cosmonaucie mamy dobrą fabułe i scenariusz który nie pokazuje nic poza wątkiem miłosnym. Końcówka jest w zaświatach jak z SH ale czy to jest zaleta ? Reżyser zrobił widzów w konia. Obiecał dużo, pokazał mało.
I tu już widać różnicę naszych gustów, stąd też i ta dysputa :)
Do SH oczywiście też podszedłem jak do czegoś "nowego" wiedząc, że za nic nie uda się reżyserowi wywołać tego dreszczu z gry, ale... o dziwo przez pierwsze minuty (popioły nad Silent Hill, mgła, przejście do mroku, etc.) - było genialnie! Końcówka sam wiesz... No słaba co tu dużo mówić (i ta mała Alessa, KTO wybrał tak nieudolne dziecko???) ale tego już zmienić się nie da.
Wracamy do Kosmonauty.
Widzisz chyba, że prócz długiego wprowadzenia akcja dzieje się niemal równocześnie? Że to marzenia senne, może koszmar życia po życiu biedaka, który zginał IIIIIII jednocześnie problemy ukochanej? Jej depresja? Może stany maniakalne? To takie małe studium psychologiczne. Światy, które się przenikają... Zrozumie to tylko ktoś kto doświadczył lub miał z takimi osobami kontakt.
Powtórzę, patrzysz na film jako tu i teraz, nie widzisz głębii, zamysłu :) i to nie nad interpretacja, tam serio jest kilka wymiarów ;]
Mnie nie musisz wierzyć, napisz do reżysera, z pewnością Ci to wytłumaczy :)
>Zrozumie to tylko ktoś kto doświadczył lub miał z takimi osobami kontakt.
Teraz już wiadomo skąd ta nadinterpretacja :->
Skończyły się argumenty to pora z adwersarza zrobić wariata? Kiepskie bracie :)
"Masz rację, film niedoceniony bo błędnie promowany jako S-F. Gdyby zmienili oficjalny plakat, zmienili opis i kategorię to kto wie, może grono fanów było by większe."
Film starasz się tutaj zrównać z glebą, a w innym temacie piszesz, że niedoceniony.
Rozdwojenie jaźni? I to ja niby mam problem? :)
Nie będę Ci tłumaczył, jestem ponad tym, ale wiedz, że handlowca, syna lekarki pracującej od wielu lat na neurologii nie przegadasz w tych dwóch dziedzinach :)
Film niedoceniony bo fabułą jest dobra. Gra aktorska jest dobra. Scenariusz... ujdzie. Ale jako melodramat ! To co reżyser obiecuje i to co pokazuje to są dwie różne rzeczy. Jak ktoś płaci jak za Mercedesa a otrzymuje Dacie to ma prawo uznać to co otrzymał za dziadostwo. Ale jak by płacić jak za Dacie i otrzymać Dacie to już co innego.
>Skończyły się argumenty to pora z adwersarza zrobić wariata? Kiepskie bracie :)
Nie robię z Ciebie wariata. Po prostu trafiłem w sendo. Miałeś takie doświadczenia, wywarły na Tobie duże wrażenie, dostrzegłeś je w filmie i przez to Cię urzekł. Co jak co ale cel osiągnąłem :) Rozmawiam z kimś kto ma całkowicie inne zdanie na dany temat i już na samym początku postawił siebie ponad rozmówce przez "nie chce mi się tłumaczyć, wybacz :)" a ja mimo to wycisnąłem to co chciałem. Czyli dlaczego Tobie się ten film podobał tak bardzo... choć był tak słaby :)
No i widzisz wracamy do początku, czyli do Twojego upartego "słaby" - nie bracie, nie był słaby, nie dla mnie, nie dla kilku może nawet kilkudziesięciu, kilkuset osób w tym temacie, co delikatnie widać powyżej, nie bądź proszę pępkiem świata, genialnym niekrytym krytykiem, etc. Bo to, że film "ambitny" ma średnią 4 z kawałkiem oznacza, że mimo wszystko podoba się circa 30% społeczeństwa :) nie każdy ocenił, nie każdy dał aż "8" ale tez nie każdy rzucił kamieniem w postaci 1, wiesz te 4000 osób, które włożyło nie małe pieniądze, też znikąd się nie wzięło.
"Jak ktoś płaci jak za Mercedesa a otrzymuje Dacie to ma prawo uznać to co otrzymał za dziadostwo." - zapłać Twórcy za prawa, za to że obejrzałeś, to pogadamy :) ja od siebie włożyłem polskie napisy :)
> zapłać Twórcy za prawa, za to że obejrzałeś, to pogadamy :) ja od siebie włożyłem polskie napisy :)
Nie rozumiesz porównania ? Nie wierze.
>nie był słaby, nie dla mnie, nie dla kilku może nawet kilkudziesięciu, kilkuset osób w tym temacie, co delikatnie widać powyżej, >nie bądź proszę pępkiem świata, genialnym niekrytym krytykiem, etc. Bo to, że film "ambitny" ma średnią 4 z kawałkiem >oznacza, że mimo wszystko podoba się circa 30% społeczeństwa :)
Większość ma rację ? Nie. Większość się nie zna. I to się tyczy dosłownie każdej dziedziny. Wydaje mi się że to wiesz doskonale ale to powód dla którego uznajesz ten film za bardzo dobry każe Ci szukać argumentów których ciężko się w tym filmie doszukać.
Eh, no niereformowalny człowiek :)
Ile razy jeszcze muszę użyć stwierdzeń JA, MOIM ZDANIEM, MNIE, etc, żeby dotarło?
JA uważam ten film za dobry.
MNIE się podobał przedstawiony świat/klimat/fabuła, etc.
MOIM ZDANIEM:
- osiągnięto zamierzony cel,
- zbudowano ciekawy DLA MNIE baśniowy, lekko surrealistyczny klimat o ZABARWIENIU SF. itd. itd. itd.
P.s
> zapłać Twórcy za prawa, za to że obejrzałeś, to pogadamy :) ja od siebie włożyłem polskie napisy :)
Nie rozumiesz porównania ? Nie wierze.
METAFORA jak już :)
30% to nie większość ale to bez znaczenia. Ocena wynika z ilości. Ile z tych osób zna się na filmie ? Nie wiem ale na pewno znaczna mniejszość. Stąd wszystkie oceny uśredniane są nic nie warte. To tylko zabawa w gwiazdki a prawdziwa wartość tych ocen jest tylko gdy przeglądasz co dany użytkownik ocenił.
A Ty się znasz? Ja się znam? Oni się znają? Na jakiej podstawie to oceniasz?
Troll czy Mr. Know All?
Eh...
Nie jest to merytoryczna dyskusja.
Gdybym uważał że się nie znam to bym nie oceniał. W końcu jestem "na filmwebie od X lat" ;) Od razu napiszę żebyś potem i tego nie przekręcił jak z Dacią i Mercedesem... tak to jest żart.
Wiesz ja jestem od zaledwie 2012 na FW, co nie znaczy, że mam lat 10 czy 13 ;] Przykładowo. Rocznik 85, za sobą kilka tysięcy filmów, tak to moje hobby. I nie przekręcam Twoich słów, one zwyczajnie sensu nie miały ;] nie zapłaciłeś, a wymagasz, ba nawet filmu nie znałeś póki z torka nie zassałeś, a wymagasz, pewnie nawet w oryginalnej wersji byś nie obejrzał a się "purtasz" i wielka wiedzą o świecie kina popisujesz, na forum malutkiego, niezależnego, zupełnie nieznanego filmu się popisujesz....
Wybacz ale żal ;]
Sądze, że ja maluczki, żaden krytyk umiem docenić jego piękno, a nie wylewać żale jak to "nie dali co ja kcem!"