Jest 1950 rok. Anatole "Zsa-zsa" Korda (Benicio del Toro), enigmatyczny przemysłowiec i jeden z najbogatszych ludzi w Europie, po raz kolejny uchodzi z życiem z katastrofy lotniczej (to już jego szósty wypadek). Jego szeroko zakrojone, niezwykle skomplikowane i bezwzględne działania biznesowe uczyniły go wrogiem nie tylko konkurencyjnych... czytaj dalej
czy to jeszcze jest kino, czy to już jest wyższa matematyka opisowa?
nie wiem, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby poszczególne segmenty miały identyczną liczbę klatek..
wes anderson nie widzi ludzi, wes anderson widzi figury geometryczne, układy współrzędnych i ciągi zero-jedynkowe zawieszone w przestrzeni...
Ten sam styl kręcenia, ta sama gra aktorska co we wszystkich filmach Wesa. Sama fabuła zupełnie nie angażująca. Na plus oczywiście humor i to jak film jest nakręcony.
Jego filmy albo się kocha albo nienawidzi po zwiastunie zapowiada się podobnie jak Asteroid City . No ale lepiej więcej takich filmów jak mniej
Film wcale nie jest bez sensu, czy bez fabuły. To całkiem dobre studium socjopatycznych miliarderów, typu Muska, Putina czy Trumpa. Oczywiście w stylu Andersona. Mamy cel, główne postacie i przemianę głównego bohatera. Styl opowiadania Andersona, odarty z wszystkiego co niepotrzebne, nawet ze zbędnych emocji w...