Ponoć na początku lat 80 tych Paul Naschy w poszukiwaniu funduszy na swoje filmy musiał udać się do Japonii. No i pierwszym owocem tej podroży jest właśnie "Human beasts". Nie chce mis się opisywać fabuły, ale zapewniam Was, że to niezły melanż. Mamy tu sceny motywy z niemalże wszystkich gatunków kina grozy i nie tylko. Jest akcja, strzelaniny, japońska organizacja przestępcza, elementy giallo/slashera (niezłe zabójstwa z czarnymi rękawiczkami i nawet szczypta gore), wizja z zombie, kanibalizm, no i dość pokręcona fabułę z teorią o duchu, tajemniczą rodzinką i zaskakującym finałem rodem z filmów Almodovara (takie luźnie skojarzenie) a nawet element animal attack (ofiara zjedzona żywcem przez śiwinie). Wszystko to w dość kiczowatej oprawie - -aktorstwo i dialogi mogą miejscami budzić śmiech. W kilku momentach, gdy dialogi osiągają szczyt patetyczności sceny przyprawiono megakiczowatą muzyką. Jednak film nakręcony w ciekawych lokacjach (bardzo ładny dom) z dość stylowymi ujęciami, miejscami bardzo fajną muzyką i klimatem. Mi się cały ten melanż podobał, i lepsze momenty wynagrodziły mi w pełnie chwile przesadnego kiczu. a