Jeden z niewielu, który ma głębie, nie jest pusty i prostacki. Świetna gra aktorów, dobry klimat, owszem małolatom epoki vivy sie nie spodoba, ale kazdemu z glowa na karku tak:) polecam
Zgadzam się z tobą w 100%. Jak dla mnie to jak ktoś zrozumiał ten film to napewno uzna go za dobry.
czy ktos mi moze pomoc i pamięta co powiedzial jej kepesh jak sie zobacyzli u niego na przyjeciu, jak ona kazala mu mowic do siebie po imieniu, że jest cos w niej co nie pozwala mu na ...???
jest w niej coś, co wymaga zachowanie pewnego formalizmu w zachowaniu, coś takiego chyba
Nie wiem gdzie w tym filmie dostrzegasz głębie. Jak dla mnie ta reżyserka popełniła kolejny po "Moje życie beze nie" pseudoartystyczny obraz, który nic ze sobą nie niesie, tylko jest po prostu ładnie zrobiony i tyle. A jaki w nim przekaz to naprawdę nie wiem.
tzn, ze jest jeszcze szansa, aby zobaczyć w tym filmie coś czego wcześniej się nie dostrzegło;).
Nie mówię, że stanowi on dzieło sztuki filmowej, ale w końcu piękno jest w oczach patrzącego:].
Dla mnie film po prostu dobry. Widziałam, że na sali kinowej łzy się polały, sąsiadki cichutko chlipały w chusteczki. Mnie nie wzruszył ten film do tego stopnia, ale co do panów tak chętnie krytykujących, cholera, nie wiem czy przeciętny mężczyzna jest w stanie zrozumieć czym dla kobiety jest lęk przed rakiem piersi. Jasne, że kobiety też oceniają ten film negatywnie, nie każdy odnajduje w nim punkt odniesienia. To nawet zdrowiej, że ludzie różnią się gustami. No i Ben Kingsley... Świetny jak dla mnie. Co do piersi Penelopy nie przyłączam się do zachwytów, ale wszak nie mnie mają się podobać ;)
ale zrozumienie dla postaci która ma raka piersi nie ma tu nic do rzeczy. A faceci potrafią sobie wyobrazić czym jest rak jąder. Jak to jest żyć będąc ełnuchem ;/