Spodziewałem się po tym filmie czegoś więcej, czegoś co nie pozwoli mi oderwać oczu od tego obrazu, niestety zawiodłem się..
Film opowiada o 70-letnim wykładowcy, który chce na starość odmienić swoje życie. Jego wybranką jest tu urocza, (jego była studentka).
Znakomity pomysł.. ale niestety wieje nudą.. Głowny bohater - nazwijmy starzec, miota się w tym filmie niemiłosiernie, raz oczarowuje Consuele (Penelope Cruz) swoją gadka o malarstwie i sztuce, raz po raz zdradzając ją ze swoją cotygodniową partnerką. Ogólnie to nie wie czego chce..
Consuela natomiast - to tak bezbarwna postać zagrana przez tak dobrą aktorkę, że aż sam się dziwie.. zakochana w starym "alvaro", ktorego zycie towarzyskie jest bogate jak Bill Gates - jedyna cecha jaka ją wyróżnia w tym filmie, więcej o niej powiedzieć to za bardzo nie można.
Już sam tytuł wskazuje, że będzie to smutny film - ale, żeby nudny?
108 minut czekania na upragniony koniec..
Fakt faktem, że na miłość nie jest nigdy za późno, ale przedstawić historię w tak fatalnym stylu.. tak mozolnie..