'Tropa de Elite' to przykład kina zaangażowanego, które poza swoje zaangażowanie nie wychodzi. Co jak się okazuje czasem to nawet wystarcza, aby zdobyć Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, a co o owym festiwalu to zbyt dobrze nie świadczy.
Zrealizowany w paradokumentalnym stylu z definicji już 'kontrowersyjny' i 'szokujący' obraz opowiadający o elitarnej jednostce policyjnej, zwalczającej w Rio de Janeiro w - dyplomatycznie mówiąc - bardzo dwuznaczny sposób zorganizowaną i niezorganizowaną narkotykową przestępczość. Jako publicystyka to się może i sprawdza, ale jeśli odstawić fakty na bok, to dobrego kina w tym mało. Nawet przeciętnego niewiele. Kiepskie aktorstwo, tyleż typowo, co powierzchownie zarysowani bohaterowie, i niekończący się komentarz zza kadru, nie pamiętam już filmu, w którym narracja z offu byłaby tak wylewna i nużąca - można by to słowo w słowo spisać, opatrzyć kilkoma fotkami i wydrukować w Dużym Formacie. Strona techniczna filmu, 'realistyczne' zdjęcia i muzyczne pląsy a'la muzyka ulicy są może i takie jakie miały być, ale w zestawieniu z bylejaką resztą, sprawiają równie bylejakie wrażenie.
Miernota.
Dla mnie ok film. Nie zauwazylem jakiegos " miernego" aktorstwa o ktorym napisales ( rozwin czym jest dla ciebie mierne aktorstwo), muzyka w klimacie filmu, wedlug mnie pasujaca do calosci. Podobalo mi sie przedstawienie problemu narkotykowego(ciezkie do rozbicia struktury od podworkowych palaczy, dilerow, az po skorumpowana policje). Rowniez taki problem w stylu: "kto ma racje", z jednej strony, nienawidzaca policji przez ich brutalnosc ludnosc faweli a z drugiej ta sama brutalnosc i metody dzialania uzywane przez " dobrych" gliniarzy zeby polepszyc sytuacje tejze ludnosci. Film pokazuje tez jak wazna w zyciu jest cierpliwosc i dazenie do celu, temat przyjazni i poswiecen dla bliskich sobie ludzi. Film wedlug mnie mial wiele watkow i wcale nie byl bylejaki.