Nie zamierzam interpretować każdej sceny. Ray związany z dadaistami i tworzący awangardowe filmy nie jest raczej człowiekiem, który upycha w film nie wiadomo ile treści i przesłania. Moim zdaniem ten film to kolejny eksperyment formą, zabawą nowym rodzajem sztuki i przede wszystkim afirmacja ruchu, czyli życia. W filmie ciągle się coś rusza, rozmazuje, płyną napisy, figury...
Nic wielkiego to nie jest, ale obejrzeć z ciekawości można.