Proszę, proszę, oto kolejny po NIGHT FANGS film przenoszący Krwawą Hrabinę w czasy współczesne! Tym razem nie musi jej ożywiać para lesbijek. Słynna wampirzyca ma się dobrze i w zaciszu swej luksusowej willi oddaje się tym samym praktykom, z których zasłynęła ponad 400 lat temu. Jedyna różnica, że w dobie Internetu nie trzeba już porywać młodych dziewcząt z okolicznych wiosek. Same zgłaszają się na randkę w ciemno z ponętną Elisabeth (absolutnie nie widać po niej tych czterech wieków, najwyraźniej kąpiele w krwi działają). Pech w tym, że jedna z ofiar okazała się żoną dociekliwego i nieustępliwego detektywa, Raymona Pope'a. Czy Elisabeth i jej psychopatyczna wspólniczka poradzą sobie z twardym amerykańskim gliną?
Plusem ETERNAL jest mocno rozbudowana intryga (co widać po czasie projekcji: prawie 110 minut zamiast zwyczajowych 90) i próba wpisania się w dotychczasową mitologię postaci(np. Elisabeth zostaje nazwana Hrabiną Draculą, co jest aluzją do klasycznego filmu Hammera). Cieszy również fascynacja dekadencją (zwłaszcza w scenach "weneckich"), choć jest tu ona nieco naiwnie kojarzona z francusczyzną. Sceny erotyczne są całkiem stymulujące, choć - co jest akurat największym minusem filmu - wyjątkowo stonowane, np. Elisabeth zabija swe kochanki bardzo szybko, jeszcze podczas gry wstępnej, a sama ani razu nie pokazuje się nago (tylko przez chwilę widzimy jej plecy i pośladki). Inna wada, tym razem scenariusza: wszyscy bohaterowie zachowują się tak, jakby legenda Bathory była zupełnie nieznana. Cóż, może tak jest w przypadku przeciętnych Amerykanów, ale przecież nawet oni zaglądają na Wikipedię, gdzie wszystko jest napisane czarno na białym. Nie trzeba od razu zasięgać opinii u zagranicznych ekspertów!
Caroline Néron w roli głównej jest bardzo atrakcyjna i władcza, w sam raz na wampirycznego wampa. Conrad Pla, czyli detektyw, przypomina trochę Billy'ego Zane'a i budzi sympatię, mimo swych ciągotek ku perwersji. Z reszty obsady szczególnie zapadła mi w pamięć anonimowa dziewczyna z Wenecji, którą uwodzi Elisabeth (znów zdecydowanie za krótka scena!).
Summa summarum, to jedna z ambitniejszych pozycji z rozrastającego się cyklu filmów poświęconych niesławnej Hrabinie. Jeszcze nie perfekcyjna, ale zdecydowanie podążająca w dobrym kierunku.
Odniosę się do tego zdania: "wszyscy bohaterowie zachowują się tak, jakby legenda Bathory była zupełnie nieznana".
A skąd Amerykanie mają znać tę legendę? Połowa Polaków jej nie zna, natomiast dla przeważającej większości Amerykanów nie ma żadnej różnicy między Poland a Holland. Wobec tak zaawansowanej wiedzy o otaczającym świecie opinia zagranicznych ekspertów jest niezbędna.
Poza tym film został zrobiony w Kanadzie, akcja również toczy się w Kanadzie, nie wiem więc, z jakiego powodu wciągasz do dyskusji znajomość europejskich legend u Amerykanów :)
Właśnie, właśnie! Sam popełniłem grzech ignorancji, myląc Kanadę z USA. I jak tu się dziwić Amerykanom, że umyka im subtelna różnica między Holland a Poland? Errare humanum est.
Jednak w dalszym ciągu mało prawdopodobna wydaje mi się kompletna ignorancja bohaterów odnośnie Eli B. To jasne, że mogli o niej nie słyszeć, zwłaszcza że Kanadyjczycy zapewne nie przejawiają takiej fascynacji masowymi mordercami jak Amerykanie. Jednak w ETERNAL wszyscy korzystają z Internetu. Czy nie mogli wpisać odpowiedniego hasła na Wikipedii? Wszystko jest tam dokładnie opisane (po angielsku :). Nie trzeba zaraz jechać do Wenecji, by czegoś się dowiedzieć...
No jasne. Tylko że twórcy filmu popełnili błąd dotyczący pisowni węgierskiej wersji imienia Elżbieta (czy też Elizabeth). Węgierska Ela to ERZSEBET, a nie Erszebet. Subtelna różnica, bo tylko przestawienie dwóch liter, ale jednak ważna rzecz znać węgierskie nazwy i imiona. ;)
a ja odniosę się do "przeważającej większości". to boli w oczy/uszy. jak większość mogłaby nie być przeważająca?
A mnie się wydaje, że Elisabeth Kane to współczesna kanadyjska reinkarnacja księżniczki Elżbiety Batorówny. Może się nie znam na inkarnacjach i reinkarnacjach, ale po prostu takie odnoszę wrażenie, jakby duch Elżbiety Batory wstąpił w Elisabeth Kane. ;) Tylko że zaproszenia na tę "randkę w ciemno" z Elisabeth wysyła Irina, która działa już to z polecenia Elisabeth, już to na własną rękę (nawiasem mówiąc, nie sądzę, żeby ten atak na tamtego chłopaka z przystanku z napisem - nomen omen - "Venice" był na polecenie Elisabeth).
Podoba mi się Twoja ocena postaci i ich odtwórców, lecz osobiście dodałabym do nich wspomnianą przez mnie Irinę, do której absolutnie pasuje powiedzenie: "Kobieta zmienną jest". Raz wygląda jak uczennica elitarnej szkoły, innym razem widzimy ją na skuterze, w kasku i skórzanej kurtce, pojawia się także w Wenecji. To właśnie Irina przyprowadza Elisabeth nowe ofiary, czyli owe dziewczyny z Wenecji. Victoria Sanchez zadziwiła mnie, grając Irinę - kobietę-kameleona. Swoją grą aktorską w ETERNAL udowodniła, że potrafi zagrać postaci o bogatej i ciekawej charakterystyce. Poza tym jej znajomość sztuk walki bardzo się przydała w scenie walki Iriny z detektywem Raymondem Pope'em na schodach tamtego budynku w Wenecji. Myślałam, że Irina ukręci łeb temu detektywowi, tak zajadle z nim walczyła. ;)
Jeżeli ktoś ma inne zdanie o Irinie czy o innej postaci, nie obrażę się na niego. ;) W każdym razie zapraszam do oceny mojej oceny postaci. :)