Nie porywają mnie filmy, w których głosi się wzniosłe idee, buduje pewną poprawność myślenia i oceny historii, z czym mamy tutaj do czynienia. Film powstał na zamówienie niemieckiej propagandy i tę propagandę czuć w każdej minucie filmu i głoszonych w nich hasłach i poematach.
"Ewiger Wald, Ewiger Folk" - brzmią jak refren słowa filmu. Po 1933 roku las stał się w ręku takich polityków jak Alfred Rosenberg, Heinrich Himmler czy Hermann Göring orężem w tworzeniu tożsamości narodowej. Las ma być domem, ostoją, kościołem, życiem dla Niemców. Przez wieki dawał im chleb i schronienie oraz kształtował ich byt i osobowość. Teraz muszą pamiętać o tym mocniej niż kiedykolwiek - oni, ludzie czynu. Muszą pamiętać, że jak drzewo ma swój los i indywidualny koniec, choć jednocześnie będzie trwało wiecznie w sensie lasu, tak i oni - choć przemijają są wieczni w sensie narodu niemieckiego. Las potrzebuje przestrzeni, bo żyje i się rozrasta, oni również. Poza tym to przywiązanie do lasu odróżnia ich od Żydów - ludzi pustyni, nie mających korzeni, czy Słowian - identyfikowanych jako ludzie stepu. Ten sposób myślenia zalegitymizował dyskryminację innych nacji a z narodowych socjalistów uczynił bohaterów i ludzi prawowiernie przejmujących władzę w Niemczech.