Niestety jestem dość rozczarowany.
Fabuła ciekawa, wątki niezłe, ale całość po prostu nudnawa. I wcale nie przez mielizny scenariusza, ale głównie przez tempo. Niedawno psy wieszałem na Interstellar, ale na tym tle wydaje się dobrą realizacją. Solaris był spieprzoną ekranizacją książki, a na tym tle wydaje się arcydziełem. Moon dla porównania jawi się jak zwariowane kino akcji....
Film ciekawy, zostawia w głowie mały bajzelek i to jest na plus. Pewne naiwności scenariusza jednak lekko rażą, może przy szybszym tempie przeszłyby niezauważone, ale tutaj można było w ciszy smakować każdy detal choćby wystroju korytarza, więc czasu na uświadamianie sobie drobnych nielogiczności było sporo.
Powiedziałbym, że obraz stawia ciekawe pytania, dobrze wpisuje się w ostatnio artukułowane obawy przed AI, jednak zadaje więcej pytań i stwarza pole do wielu domysłów raczej, niż daje jakiekolwiek odpowiedzi. W sumie zacząłem się zastanawiać właśnie teraz skąd u tych AI taka chęć zwiedzania świata. Nie bardzo wiem, dlaczego zaawansowany komputer miałby mieć hopla na punkcie biegania po trawie, skoro miałby dostęp do wiedzy całego netu, włączając pewnie i przeżycia sensualne, które tak czy inaczej dla niego da się zapisać serią impulsów elektrycznych.
Pachnie to mocnym antropocentryzmem, który Lem przez lata starał się bezlitośnie obnażyć i obśmiać. Sam test Turinga - dlaczego sztuczna świadomość swoją prawdziwość ma udowadniać udawaniem świadomości ludzkiej? Skąd wiemy, jakimi ścieżkami będzie chadzała sztuczna świadomość, jeśli nie potrafimy zrozumieć sposobu przeżywania świata np. przez inne organizmy białkowe jak choćby delfiny, czy pszczoły?
Zgadzam się z ostatnimi czasy artykułowanym lękiem naukowców przed AI, ponieważ jest duża szansa, że nie będziemy w stanie swoim małym rozumkiem pojąć odmienności tej sztucznej inteligencji. I myślę, że chęć wyrwania się inteligentnej maszyny na spacerek będzie wtedy naszym najmniejszym problemem...
Generalnie film to niezła psychodrama SF, nieco jednak za bardzo rozwleczona. Arcydziełem niestety tego nazwać nie mogę.
Do zobaczenia, ale czy koniecznie w kinie?