Nieco dziegciu do miodu i nielogiczności w fabule.
Film ogólnie bardzo dobry poza końcowymi 10 – 15 minutami, które niestety psują całą logikę fabuły. Chodzi mi o moment w którym okazuje się, iż Ava nienawidzi swojego twórcy Nathana (Nathan pokazuje Calebowi film jak rwie rysunek). Wcześniej Ava wyjawiła tylko Calebowi obawy co do swojej przyszłości, nie było mowy o nienawiści do „ojca” Nathana.
Więc tu rodzi się pytanie po co jej był Caleb skoro mogła uciec wcześniej chociażby wówczas gdy Nathan podarł jej rysunek. Mogła go wówczas obezwładnić / zabić i korzystając z jego karty do drzwi po prostu uciec. Caleb nie był jej do niczego potrzebny.
Ale ona wcale nie była silna. Co widać, gdy Caleb ją obezwładnia. Śmiercionośne było ostrze, a nie jej siła.
Więc prawdopodonie nie miała jak go obezwładnić. :)
(I tak, ostre ostrze wejdzie w ciało jak w masło nawet z minimalnym naciskiem, o ile nie natknie na kość, kto w to wątpi niech sam sprawdzi przy najlbliższym krojeniu mięsa na obiad :) )