Film jest naprawdę uroczy! Subtelny w dowcipie (OK, są dwa fragmenty, że ktoś zaraz powie, co ten facet pisze?, ale ja patrzę na całość ;-)) mówi o potrzebie znalezienia miłości, bratniej duszy, drugiej połówki, którą może się okazać osoba komuś bliska, niekoniecznie taka znowu niedopasowana lub od razu dopasowana. Chodzi o powolne wzajemne odkrywanie tego, co najpiękniejsze w tej drugiej osobie- uczuć, pasji, obaw, emocji, wszystkiego, co czyni tę drugą osobę wyjątkową w naszych oczach i jedyną w naszym sercu. Mądry film. Nie jakieś wielkie kino, tylko zwykła opowieść o zwykłej (czy można tak mówić o jakiejkolwiek?) miłości. PS. Milla jest piękna- nawet w spodniach od piżamy i rozciągniętym podkoszulku- to mój ideał!