Mam mieszane uczucia co do tego filmu. Fahrenheit na pewno jest slabszy od Zabaw z bronia. Film jest malo przekonujacy. Moore tendencyjnie kojarzy ze soba fakty, acz robi to z charakterystycznym wdziekiem. Zongluje i manipuluje. W pewnym momencie sam sobie zaprzecza. Moore demistyfikuje manipulacje Busha, jednoczesnie sam swiadomie manipulujac widownia. To jego najwieksza wada. Ten film na pewno nie mozna nazwac dokumentalnym, bo nie ma tu nawet krzty obiektywizmu. Najwieksza zaleta filmów Moore'a jest jego warsztat. Moore jest doskonalym obserwatorem o inteligentnym poczuciu humoru. Pokazal to dobitnie w Zabawach z bronia. W Fahrenheicie warsztat rezyserski i montaz takze robia wrazenie, chociaz jest nie tak wielkie jak w poprzednim filmie. To co mi sie najbardziej podoba to nie tyle film, ile czlowiek. Michael Moore to jest wlasnie osoba, której brakuje w Polsce - kogos kto patrzylby wladzy na rece, kogos kreatywnego, aktywnego i z pomyslami, ktory potrafi zadawac pytania i domagac sie odpowiedzi. Tu chyba kryje sie sekret osobowosci Morre'a. Najgorzej gdy Moore sam udziela odpowiedzi na te pytania.Gdy zadaje pytania jest cudowny, gdy sam udziela odpowiedzi staje sie tylko manipulatorem. Ocena: 7/10