Ten film to kolejny dowód na to, że tzw. specjaliści w dziedzinie kina (krytycy zwani też kretynami) tak naprawdę znają się na nim, jak słoń na grze na pianinie. Brian De Palma to znakomity reżyser, a ci >cenzura< z uporem próbują wmówić ludziom, że jest wprost przeciwnie. I co jakiś czas dają mu i jego filmom nominacje do Złotych Malin. "Fajerwerki próżności" dostały ich aż pięć. Tym samym członkowie komisji przyznającej je (oczywiście krytycy) skompromitowali się na całej linii (nie po raz pierwszy zresztą). Nie jest to może film tak genialny, jak "Carrie", "Człowiek z blizną" czy "Wybuch", ale nie wahałbym się nazwać go bardzo dobrym. Jest to świetnie zrealizowany komediodramat z rewelacyjną obsadą (Tom Hanks, Bruce Willis, Melanie Griffith, Morgan Freeman, F. Murray Abraham, Kim Cattrall) oraz całkiem inteligentnym i zabawnym scenariuszem obnażającym ludzkie słabości
"krytycy zwani też kretynami"
Podoba mi się :D
Filmu nie pamiętam już, ale chyba nie był zły.
Bo taka jest właśnie prawda:) Większość krytyków to kretyni:)
Pewnie, że ten film nie jest zły, więcej: jest dobry...:)
Krytycy to goście, którzy mieli tyle ambicji, aby zostać wielkimi reżyserami albo scenarzystami, albo jeszcze kimś innym w innej dziedzinie... W każdym bądź razie mieli zostać WIELKIMI, a tymczasem nie udało się im w żadnej dziedzinie więc krytykują coś, co robią inni i innych za to, że to robią. To miernoty, którym poprostu nie udało się w życiu. Żałosne. Pozdrawiam wszystkich fanów de Palmy