Ani to komedia ani thriller ani dramat ani nie romans tylko bollywoodzki kicz przez duże "K".
Filmowi dałbym nawet 6 gdyby nie te muzyczne wstawki z gwizdami i "spontanicznymi " tańcami które trącą realnością .Przykuwa także kiepską grą aktorów. Te same tandetne gesty i spojrzenia .Aż mdło. Terroryzm plus miłość = miłość. I wszystko takie nielogiczne .Non stop moża doszukiwać się niespójności. Oglądając film czekałem tylko w którym momencie wszyscy zaczną tanczyć łącznie z generałem .
Wyjątkiem jest mały Rachan który zagrał urzekająco. Pewno temu ktoś napisał że to niby Komedia . Boli mnie wysoka ocena . Chciałem obejrzeć dobry film więć zgodziłem się oglądać go z dziewczyną ponieważ ona go wybrała (lubi o miłości filmy) a ja głupi zasugerowałem się wysoką oceną na filmweb'ie .
Podsumowując moje pierwsze filmowe rozczarowanie .
Język polski w Twym użyciu intryguje. Ale mniejsza z tym. Moim zdaniem faktycznie miejscami trochę mdliło, ale nie zmienia to faktu, że film ten kocham. Zwłaszcza drugą część - pierwsza była banalna. Ścieżka dźwiękowa do dziś budzi we mnie piękne wspomnienia (np. uciekanie przed kontrolerem biletów z piszczącą pacynkową kaczką).
Dla mnie "Fanaa" to świetny film, na czele z drugą częścią, zaskakujący i wzruszający, a poza tym pełen "złotych myśli", które można by zebrać w książce. Oprócz tego, że bardzo "bollywoodzki'' (konwencja masala, piosenki, kolory i moralitet;)), to też bardzo "indyjski", chyba najbardziej ze znanych mi bollywoodzkich produkcji, dlatego to film dla fanów albo po prostu, ludzi otwartych na inne kino. Mi podobał się ten wątek romantyczny, bo nie był banalny (a takich widziałam już całe mnóstwo), poza tym Hindusi zaczęli wreszcie poruszać temat nieślubnego dziecka, a to rzadkość. Kolejnym plusem jest przypomnienie widzom o sprawie Kaszmiru, która ciągnie się już od 1947, od czasu uzyskania przez Indie niepodległości i powstania Pakistanu - "Fanaa" nakręcono z resztą z tej okazji, tak jak 10 lat wcześniej "Dil Se...". Ja tam polecam ten film wszystkim:)
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Tanie, mdłe... I te rzewne slogany, wielkie uniesienia, które zamiast wzruszać, bawiły do łez... 'Niech me tchnienie znajdzie w Twym sercu schronienie'... 'Jak można tak mocno kochać?'... Ten film nie wzbudził we mnie ani krzty romantyzmu, choć nie stronię od tematyki miłości i lubię oglądać takie filmy. Bollywoodzkie kino trąci tandetą, jak dla mnie. Wiem, że to inna kultura, ale te teksty... Te w/w 'złote myśli'... Heh ;) Nie dla mnie takie coś. Wątek z zamachami i sposób przejścia do niego zupełnie mnie rozwalił. Położył na kolana. Wielkie 'love', piękne słowa, 'nawrócenie się' Rehana, a tu nagle upozorowanie śmierci i podkładanie bomb :D
Mnie też zbiła z tropu wysoka ocena... Myślałam, że będzie naciągnięte 5,0, a tu 8,0! :O ale cóż... ;)