Moim zdaniem ten film szkodzi całej serii Fantastycznych Zwierząt. Poprzednie dwie części stawiały tezę, że Creedence jest kluczem do problemu dobra ze złem oraz miłość Tiny i Newta to główny wątek miłosny. To co dostaliśmy to nowego odtwórcę Grindelwalda (3 aktor), rozwązanie pochodzenie Creedence'a i zepchnięcie wątku na drugi tor (to po co była druga część?) oraz kompletny brak Tiny. Po wtóre uważam, że saga powinna się zakończyć w trzech częściach. Zaczyna się z tego powoli robić telenowela.
Cała seria FB ma przede wszystkim opowiadać historię Dumbledora i Grindelwalda. Nie wiem w którym momencie niby została postawiona teza, że Creedence jest "kluczem do problemu dobra ze złem"? Grindelwald od początku interesował się chłopakiem,bo wiedział, że ten może zabić Dumbledora. Druga część była po to, żeby pokazać jakim manipulatywnym i groźnym osobnikiem jest Grindelwald. I mi akurat Tiny nie brakowało. W drugiej części relacja Tiny i Newta była ciągnięta trochę na siłę.