Ryszard Antoniszczak swoim "Fantomobilem" zabiera nas na przejażdżkę po świecie niespokojnych, mrocznych snów. Jeden koszmar goni tu kolejny, w szaleńczym tempie zmieniają się scenerie, nastroje, rytm. Opowiedzieć o odwiedzanych w czasie tej "przejażdżki" miejscach i jej bohaterach to działanie bez większego sensu, bowiem nie o sens w... Ryszard Antoniszczak swoim "Fantomobilem" zabiera nas na przejażdżkę po świecie niespokojnych, mrocznych snów. Jeden koszmar goni tu kolejny, w szaleńczym tempie zmieniają się scenerie, nastroje, rytm. Opowiedzieć o odwiedzanych w czasie tej "przejażdżki" miejscach i jej bohaterach to działanie bez większego sensu, bowiem nie o sens w filmie Antoniszczaka chodzi. Raczej o posępny, niepokojący klimat, jaki towarzyszy nam od momentu, kiedy wsiadamy do Fantomobilu. Duszną atmosferę podkręca dodatkowo muzyka - jazzowa, mało harmonijna, czasem tylko nabierająca "powietrza". Bohater filmu, przemierzając opustoszałe miasto, mija zakład "Foto Morgana"; nie można się oprzeć wrażeniu, że śledząc jego losy, ulegamy swoistej filmowej fatamorganie. Jedyne, co tu jest pewne, to fakt, że jej autor jest wyraźnie zafascynowany dorobkiem światowej animacji rysunkowej, do której świadomie się odwołuje. W dziesięciominutowej animacji mamy i tradycyjną kreskę, disnejowskie plamy i elementy poetyki popartu. czytaj dalej