Tego typu filmy mają jeden najważniejszy mankament- morderca jest ze stali i czymkolwiek byś go nie walnął, strzelił do niego i tak będzie pełni sił i zdrów. Nie wiem jakim cudem jest wielki jak dąb, siły ma tyle co trzech Schwarzeneggerów, a zdrowie jak koń. Od małego wychował się sam na pustyni, żywiąc się wężami(?), bo nie uwierzę, że potrafił zamordować ludzi mając około 5 lat i jeszcze zrobić z nich obiad. Głupoty bohaterów nie oceniam, bo to także kolejny klasyk. Masz okazję zadźgać go nożem, tasakiem, ale po co? Lepiej uciekać albo ostatecznie się zmierzyć, kiedy tego oczekuje zamiast go zaskoczyć albo w trójkę na raz spróbować zaatakować. Głupota goni głupotę. Nie mniej film był przyjemny, taki typowy slasher. Piątka tylko i wyłącznie za nie zrobienie Bóg wie jakiego dziadostwa.