to chyba jeden z tych "babskich" filmów, dla mnie był nudny i mało śmieszny, nie ma co porównywać do Casablanci jeśli chodzi o jakość.
Ale to jest komedia a nie obyczajowy film jak Casablanka.
Moim zdaniem "Philadelhia story" jest w trójce komedii ever razem
z "Arszenik i stare koronki" 1944 i "Ich noce" 1934
Film dobry, ale mi też jakoś nie podszedł.
Do "Arszenika" i "Ich noce" dorzuciłbym "Rzymskie wakacje"
Film się rozkręca dopiero od imprezy, mniej więcej w momencie kiedy nasza bohaterka wypija pod rząd trzy lampki szampana. Od tego momentu trudno oderwać wzrok od ekranu. Jak do tego momentu film jest taki średni, to od tego momentu robi się coraz ciekawiej. Oczywiście aktorstwo stoi na najwyższym poziomie i warto choćby go obejrzeć dla niego samego, bo chyba rzadko film jest obsadzony aż trzema gwiazdami najwyższego formatu i to jako pierwszoplanowe role.