Film już wyszedł można spokojnie obejrzeć w wersji multi-lang. A oceny na filmwebie dać nie można...
Graficznie miodzio 10/10
natomiast fabularnie? 4/10... niestety ten film nic sobą nie reprezentuje na tym polu, cała akcja jest BARDZO chaotyczna, role postaci BARDZO płytkie (a już ta księżniczka to jakieś warzywo emocjonalne) - i nie mówie tu tylko o problemach jakie wynikają z CGI ale nawet seyuu nie przekazali po prostu żadnych emocji swoim postaciom.
Nie znam uniwersum gry ani jej fabuły, ale zdaniem takiego zwykłego laika to FFVII było dużo lepsze fabularnie.
Zazwyczaj filmy FF są jakimś takim przejściem pomiędzy grami.
Tak było na początku teraz i... przyzwyczaiłem się do tego, że nie grając w gry, fabułę trzeba przyjąć na klatę i tyle.
Jestem świeżo po seansie.
To wygląda tak, jakby miała tam być jeszcze jedna część.
No kurcze. Czuję zajebisty niedosyt. Takie niedokończone coś.
Jakby film skończył się w połowie.
Kończąc fabułę
FF zawsze pokazywało max co może zrobić grafika komputerowa.
W "The Spirits Within" masakrą było wyliczenie ruchu każdego włosa doktor Aki Ross. Zegarki Seiko są prawdziwe i do kupienia. Za gruby hajs, ale zawsze ;-)
Później nie było gorzej.
Gdyby ten film pokazać 10 lat temu, to bym obstawiał, że to grali normalni aktorzy.
Marzenie z Simone może się za chwilę ziścić :-)
tzn po seansie trochę poczytałem. To film jest jedną skladową częścią "Fabula Nova Crystallis" którego pierwszą 'częścią' było FF XIII (ale juz wcześniej były filmiki z Noctisem)
Oznacza to że film jako taki jest kompletną całością - nie będzie żadnego dodatkowego, żadnej dodatkowej części - jak już to inne z tego uniwersum.
Coś na wzór tego co zrobili z FFVII - kilka gier, anime i filmy.
tzw. drugą częścią tej opowieści będzie Final Fantasy XV w której to będziemy " poruszać się " młodym księciem Noctisem, którego można było zobaczyć między napisami końcowymi :)
Fabuła przyznam, że nie była taka zła, trochę ciężko przedstawiona na początku, ale ostatecznie to bardzo podstawowy koncept obrony jednego królestwa przed drugim. Faktycznie król Regis egoista, bo nie wiem, co w tej sytuacji da ślub, prócz spełnienia jego osobistych spraw. Tak jednak Nyx to spoko bohater, kilka fajnych zwrotów akcji jest, ten koncept ze zdradą podczas podpisywania pokoju bardzo ładnie zbudowany. Mi się nawet podobało. Także 6/10 daję historii, oczywiście fakt, że nie jest skończona. Mogliby już sobie darować robienie tych badziewnych gier i skupić się na tworzeniu kapitalnej serii filmowej, której Kingsglaive byłby idealnym początkiem.
A królewna faktycznie szmata totalna. Gdyby jej się kur.wa chciało w prologu biegać, to by nie było całego tego zamieszania teraz. Przez cały film też wychodzi na je.baną pretensjonalną idealistkę i tylko wszyscy ciągle muszą ją ratować. No i na końcu tak się tym honorem i dumą swoją pier.doloną unosi, że jedynie kolejne problemy z tego wynikną. Weźcie ją zwiążcie, zakneblujcie i po prostu dostarczcie do tego księcia, bo ona sama totalnie ma we łbie nasr.ane.
No i powtórzę swój apel do Square Enix, widać, że panowie tam znają się na opowiadaniu historii i mają wyobraźnię oraz pomysły. Darujcie sobie robienie tych ch.ujowych gier i zmieńcie Final Fantasy na serię filmów. Na obecną chwilę to najlepsze rozwiązanie.
Wiesz, film się obejrzy raz i zapomnisz a z gier i produktów lokowanych w uniwersum (Fabula Nova Cristallis) zarobisz 10x wiecej :D czysty marketing
Zgadzam się z tym że coś takiego jak jakaś seria filmów/OAV to dla fana coś niesamowitego natomiast z punktu widzenia developera jest to lokowanie ogromnej treści tylko i wyłącznie w filmy - zamiast dzielić na gry/anime/gadżety itp itd :).
btw. anime już jest o młodym księciu.
Mówie - historia żywcem wyjęta z FFVII gdzie też dostaliśmy ze sobą kilka powiązanych ze sobą produktów a każdy był o czymś innym i w innej postaci (gry: PS, PSP, anime, film).
Ja się przyczepiłem akurat co do samego filmu ponieważ - w przeciwieństwie do FFVI: Advent Children - bazuje tylko luźno na uniwersum (napisane na wikipedii, że scenariusz filmu a gry to jakby 'równoległe' rzeczywistości, nie są związane ze sobą bezpośrednio). Grając w FF: XV jedynymi wspólnymi postaciami to będzie ksiezniczka, Noctis i bodajrze Regis (który zyje). czy coś takiego.
Więc film i jego fabuła nie będzie rozwinięta w grze a jedynie główny wątek przygód Noctisa.
To fakt, na grach da się na pewno więcej zarobić i łatwiej już przebić, jak się ma wypracowaną jakąś tam pozycję na tym rynku growym (mimo że się ją ostatnimi częściami sukcesywnie niszczyło).
Te wszystkie produkty z FFVII były ze sobą powiązane, Advent Children kontynuuje historię z gry, a do tego jeszcze anime o Zacku było takie krótkometrażowe, to fajny w ogóle koncept, żeby rozkładać tak jedno uniwersum na różne media, ale jeszcze żeby te wszystkie produkty w obrębie tego medium były w miarę dobre. Ja mam ogólnie problem z tym, że nie wierzę, aby FFXV nadawała się do grania. Stąd chcę, żeby poszli w filmy.
A tak ogólnie, to Kingsglaive jest jakby prequelem do gry, wydarzenia dzieją się przed tym, co jest w grze. Dlatego księżniczka na końcu filmu idzie sama, bo jakby ją bezpiecznie dowiózł do księcia, no to nie miałaby wątku w grze. Obejrzałem zwiastun z angielskimi dubbingowcami tutaj co na filmwebie jest i ewidentnie widać, że gra to kontynuacja tych losów. Może dzieją się też w tym samym czasie co film, ale to ogólnie jeden ten sam świat i wszystko jest ze sobą powiązane. Dlatego tego księcia nie ma w filmie, no bo gra jest od tego, żeby opowiedzieć jego historię i jak widać, w grze król też nie będzie żył, retrospekcje pewnie dostaniemy tylko jakieś.
Jako tako gra rozwinie wątek filmu, bo pewnie walka z tym imperium zostanie pokazana, może uda się im dotrzeć do tej Insomni, taką mam nadzieję, choć oczywiście tych kingsglaivów nie będzie pewnie w ogóle. No i przeraża mnie, że główny wątek to ten książulek. Już scena po napisach w Kingsglaive pokazuje, że no to nie jest ciekawa postać, utrzymana w nieco innym tonie, bardziej jRPGowa niż to, co widzieliśmy w filmie. Powtarzam się już trochę więc kończę tylko myślą, że no mam spore obawy co do gry.