Ogień jakiś. Zero pomysłu na fabułę - zresztą podobne (po)twory scenarzystów powstały już dziesiątki razy i tyleż razy były lepiej przeniesione na obraz.
Mordercy - żałośni. Jakim cudem ta banda niedorajdów zdołała w ogóle kogokolwiek wcześniej zabić?
Protagoniści - nieciekawi. Brak pogłębionego rysu charakterologicznego sprawił, że w ogóle nie interesowała mnie ich "krucjata".
Nawet gore brak - co mogłoby w jakimś stopniu usprawiedliwiać ten film, jako dzieło "gatunkowe". Dla kogo więc to miało być?
Chyba drugi film jakiemu wystawiam szlachetne "1". Bez cienia wątpliwości.