Typowa fabuła z gatunku "grupka młodzieży pojechała do lasu i tylko blondynka ocalała" okraszona ciutkę innym smaczkiem. Nie zmienia to oczywiście absolutnie faktu, że scenariusz mògłby się zmieścić na połowie kartki A4, ale klimat filmu potrafi wciągnąć i nie mogę powiedzieć że na seansie bawiłam się źle. Ciekawa koncepcja, trochę pewnie nadinterpretuję ale wyczuwam mrugnięcie okiem do widzòw Lyncha w filmie ktòrym nie powstydziłby się Puls. No chyba żeby spojrzeć na to z perspektywy: netfliksowa - dystopijna wersja połączenia Karate Kida z prequelem Bonda, to faktycznie bida.