8 gwiazdek za rolę psa detektywa jest zasłużone, 10 gwiazdek za film ma na celu podwyższenie średniej i nic więcej.
Moim zdaniem twórcy chcieli zrobić drugie Sin City. Legendarna gónwo-łasica jest tego najlepszym przykładem. Ktoś miał naprawdę dobry pomysł z ukazaniem miasta, które dosłownie przeżarte jest brudem. Gdzie elity bawią się w najlepsze, nie wiedząc co się tam właściwie dzieje. Ale przez zbyt małą ilość czasu nie dokończył pomysłu.
Niebo i światło w pierwszym trailerze wyglądają o wiele lepiej ponieważ ktoś nad tym myślał, a nie dał gotowy efekt. To samo szczegóły jak oczy bohaterów. Prawdopodobnie chcieli się tym zająć dopiero pod koniec i nie zdążyli.
Fabuła jest spójna, muzyka nie gra kiedy jest zbędna.
Głos psa detektywa jest wyraźny, reszta i tak nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
Pod scenie z zabunkrowaniem się w klubie zaczyna nudzić. Wiewiór zaczyna wątpić, jakby chcieli rozwinąć ten wątek w przyszłości. Niestety nigdy nie nadeszła i film kończy się nagle.
Podobno piosenka odgrywana przy odmowie ultimatum nazistów to międzynarodówka. Gdyby ten fakt okazał się prawdą, mielibyśmy piękną opowieść o Związku Radzieckim atakowanym podstępnie przez rzesze wrogów. Z wspaniałym przesłaniem o ostatecznym zwycięstwie, niezależnie od okoliczności. A nie przesłanie, że niby brzydkie jest złe.