Film ogląda się świetnie. Pomimo początkowego zmieszania i "pogmatwania" wątkowego - wszystko się ładnie wyjaśnia w kolejnych minutach. "Fotograf" zdecydowanie inspirowany jest kinem skandynawskim, w którym dominują sprawy nierozwiązane, "odgrzewane", zawiłe i mające wyjaśnienie w daleeeekiej przeszłości bohaterów. W tym wypadku jednak zakończenie trochę mnie odepchnęło, gdyż w przypadku braku kontynuacji - film po prostu nie miał sensu, a widz po 1,5 godziny znajduje się dokładnie w tym samym punkcie, co na początku seansu. Film dobrze wykonany, aktorsko super, jednak scenariusz trochę niedopracowany i na siłę przekombinowany na końcu.
Polecam, jednak z małymi zastrzeżeniami.