że zasługuje na ocenę 7.3? Nie jestem żadnym trollem, ale jestem po prostu ciekawa waszych opinii, bo dla mnie ten film to totalne nieporozumienie (bez obrazy dla osób, którym film się podobał). Podobało mi się tylko, gdy opisywał swój wyraz twarzy oraz, gdy na końcu śpiewał "I love you all" reszta to masakra.
Zgadza się. Film niczym nie zaskakuje - ani pomysłem, ani formą, ani nawet grą aktorską. Jest... nudny.
Z jakiegoś powodu nie porusza. Może dlatego, że jest przewidywalny i oparty na schematach. A właściwie schemacie:
młode-beztalencie-siedzące-na-mediach-społecznościowych-dowartościowujące-się-uw agą-innych-doprowadzi-do-kryzysu-u-prawdziwego-artysty-i-prawie-zniszczy-zespół.
Serio, istnieje już taki schemat? Podrzucisz jakieś filmy oparte na tym schemacie?
Może to nie jest schemat, chodzi raczej o to, że bardzo łatwo można przewidzieć, jak potoczy się akcja.
jleszczynski napisał wyraźnie: schemat. Poczekam jednak na jego wyjaśnienie. Poza tym polemizowałbym, czy tak łatwo można się domyślić rozwoju wydarzeń.
Ja się domyśliłam, ale może to tylko ja. Napisał schemat, ale śmiem podejrzewać, że nie o to mu chodziło. Ludzie często używają słów, których do końca nie rozumieją.
No ja też sie domyślałam tego że rudy wszystko skiepści i tylko wykorzysta Franka, ale podobnej fabuły nie widziałam w żadnym filmie. Może mało filmów widziałam?
myśląc schematycznie, na końcu wszyscy normalnieją, rozwalają muzyką na wielkim koncercie, który fuksem się udaje i dostają wielomilionowy kontrakt. to jest schemat. film ciekawy, fajna muzyka, ciekawe dźwięki. szara rzeczywistość wielu kapel, które zaszywają się pracując nad swoim arcydziełem. miliony konfliktów, różne rezultaty, błądzenie po labiryncie right/wrong. wielu ludziom się wydaje, że arcydzieła powstają między 7-15 w pięknych odpicowanych studiach, potem już tylko oklaski, kasa i dzi*ki. podobała mi się ta opowieść, bo wbrew pozorom, bardzo prawdziwa i potwierdzą to ci, którzy tego doświadczyli.
zgadzam się z Tobą :) film właśnie totalnie ominął kliszę! ludzie nie dostrzgają tego patrząc przez ryzmat kina "niezależnego" jako już kliszy samej w sobie poprzez sposób prezentacji historii - żyjemy w czasach meta-krytyki filmowej , gdzie aby wyrazić swoje oderwanie od kina masowego trzeba posłuzyć się najlepiej jego tenikami i zrobić film będący parodią samego siebie:P
Emm... wszystko. Tak Tobie nic się nie podobało, mi się podobało wszystko, od fabuły na aktorach kończąc, a ścieżka dźwiękowa genialna. Nie wiem co może się nie podobać i jestem zaskoczona Twoim komentarzem.
Po prostu mamy inne gusta filmowe. Poszłam na ten film z tego względu, że gra tam Fassbender i podobała mi się muzyka ze zwiastuna. Niestety się rozczarowałam. Był to pierwszy film, podczas którego chciałam wyjść w trakcie seansu.
Dla mnie jest świetny, ale jak napisałaś, każdy ma inny gust, a ja takie filmy bardzo lubię. Takie absurdalne lekko odchylone komedie, nawet jeśli na koniec okazał się dość smutny. A co Ci się tak strasznie nie podobało? Jestem ciekawa.
Ja także obejrzałam ten film głównie ze względu na Fassy'ego i oczarował mnie znowu. Właśnie, a Tobie się nie podobał? Czekałam na ten film z wielką niecierpliwością i nie żałuję że oglądałam. Na pewno będę wracać często do niego. Fassy w roli Franka był idealny, ma super głos, teraz czas by ktoś zrobił z nim musical, marzę o tym!
Nie będę się rozpisywać na temat filmu, ale to Twoim zdaniem to była absurdalna lekko odchylona komedia?
hmm nie powiedziałabym, że to komedia. Film ma taką konwencję a nie inną. Niektórzy jej nie rozumieją bo szukają rozrywki i odprężenia, a film daje dużo do myślenia i jest bobrze zrobiony :D Dla mnie fajny, pokręcony to jest sztuka i do tego super muzyka :D
Takie absurdalne lekko odchylone komedie, nawet jeśli na koniec okazał się dość smutny. A co Ci się tak strasznie nie podobało? Jestem ciekawa. ...
to Twoja wypowiedź DZIEWCZYNO.... Ja mam już swoje lata i nie będę się czepiać o stylistykę....Pewnie Sama wiesz na jakim jest poziomie...nie oceniam. Nie mniej jasno opisałaś ten film... Prawdo podobnie nie zrozumiałaś ani filmu ani jego pokręconej genezy. Niestety.Nie napiszę skąd Twoja wysoka ocena, bo nie chcę Cię obrażać....
Wszystko zależy od wrażliwości odbiorcy i oczekiwań. Pytasz się czym ten film zasłużył sobie na taką ocenę...moim zdaniem zasłużył na zdecydowanie wyższą ;) Tylko proszę nie odbierać tego jako prowokację ;) Subiektywnie jestem oczarowana filmem. Wykreowanymi postaciami. Główna może wydawać się stworzona na siłę...wiadomo, ze względu na swój fetysz noszenia wielkiej głowy ale inaczej patrzy sie na tę historię wiedząc, że rzeczywiście istniała taka postać medialna, która wszędzie pojawiała się właśnie w takiej obszernej masce. Frank to historia odmiennych bohaterów. Każdy z nich jest na swój wyraz oryginalny i nie pasujący do społeczeństwa. Z jednej strony nas drażnią ale z drugiej ich uwielbiamy. Tacy są artyści. Muzyka przez nich tworzona wypływa z ich wnętrza. Potrzebują prostych inspiracij do osiągnięcia fenomenalnej ścieżki dźwiękowej. Takie postaci to też nie wymuszony artyzm reżysera. Wystarczy poznać sposób inspiracji muzycznych zespołów takich jak Hawkwind. Trzeba po prostu lubić takie klimaty ;)
warto pamiętać, że ten nie jest od czapy :d Film jest oparty na prawdziwej postaci jaką był.
Możliwe Spoilery.
http://www.theguardian.com/culture/2014/jan/12/frank-sidebottom-movie-michael-fa ssbender-chris-sievey
+
1. Fassbander GENIALNY!
2. Dobrze przedstawiona abstrakcyjność i nisza Indie Popu
3. Muzyka - tak bardzo porypana, że chcesz ją słuchać
4. Bardzo ciekawie przedstawione, jak wygląda internet... Najpierw jest fajnie, a potem wielki hejt... Czuć to szukanie akceptacji (biedny człowiek, ale co się dziwić. Był rudy :D )
-
1. Słaby drugi plan, poza Donem.
2. Niekoniecznie trafne sceny - dziabnięcie nożem, bo ten powiedział frank chodź - WTF?!
3. Przewidywalny, w niektórych momentach...
Tylko co ma to że film jest oparty na prawdziwej postaci do tego jak ocenia się film ?
Dla mnie film był raczej średni, miał parę zabawny kawałków ale poza tym był raczej nudny, przewidywalny a postaci były bardziej przerysowane niż ciekawe.
Do tego nie rozumiem pisanie o jakichś tam artystycznych niewiadomo co ;), chociaż rozumiem że to taki bardziej ambitny artystyczny film dla krytyków.
Tyle, ze Frank został dobrze przedstawiony. Ta jego dziwna "artystyczna poza" Pomijając to każda postać jest przerysowana, tutaj się zgodzę. A co do artystycznej wartości tego filmu to bardzo tyka się kiczu, więc tutaj nie ma co się czepiać.
Dla mnie w ogóle artystyczna wartość to takie słowo klucz które ma zakryć po prostu słabość filmu który się nie broni inaczej.
Zależy czego od filmu oczekujemy i jaki gatunek wybieramy. Frank jest filmem fabularnym a jak dla mnie jest to dziedzina sztuki więc na walory artystyczne jak najbardziej zwracam uwagę.
A teraz czym są te walory artystyczne ? i jeśli walory artystyczne sprawiają że film jest średnio rozrywkowy to co wtedy ?
Dlaczego według ciebie rozrywką musi być wesoła ?
Ja akurat bardzo lubię filmy które nie są wesołe, a jednak z przyjemnością je oglądam.
Dla mnie film z serii: powiem, że dobry, bo to przecież to kino niezależne i ambitne, więc jak powiem, że go nie rozumiem, to mnie wyśmieją ;)
jeśli oceniasz filmy nie ze względu na to, jakie naprawdę emocje w Tobie budzi tylko pod kątem tego co pomyślą inni... cóż, nie chcę by zabrzmiało to niemile czy złośliwie, ale chyba nie jest to najtrafniejsze kryterium oceny :)
a co do filmu... podobał mi się, w swym wariactwie i dziwności był w jakimś sensie prawdziwy. wbrew temu co pisał ktoś wyżej - wcale nie był taki oczywisty i łatwy do przewidzenia, do dopowiedzenia sobie od razu reszty. podobała mi się metamorfoza Jona, podobało mi się zakończenie - taki trochę powrót do punktu wyjścia. świat internetu i mediów społecznościowych, w których sporo ludzi się gubi szukając akceptacji i poklasku - ukazany boleśnie prawdziwie.
momentami nieco zbyt wolny, mimo kilku teoretycznie mocnych momentów nie miał jakiś takich miejsc wbijających w fotel i podnoszących ciśnienie na maksa. niemniej cieszę się, że go obejrzałam, a o pierwowzorze Franka chętnie sobie poczytam :)
A czy można powiedzieć , że człowiek z krwi i kości jest zbyt przerysowany ? Moim zdaniem nie więc jeśli wiem, że wykreowana postać jest inspirowana kimś prawdziwym to już inaczej na to patrzę. Każdy zna jakiegoś freeka, który "przeniesiony" na ekran mógłby okazać się postacią "nad wyraz".
Po prostu zbyt rzadko spotykasz gości z arbuzem zamiast twarzy. Dla mnie film był męczarnią. Udziwnianie na siłę powoduje, że nie kupuję tej konwencji filmu i tyle. Fajny początek, zapowiadało się jak biografia kapeli punkowej po tym jak wokalista dostał wysypki, ale później manieryczne i wymyślone interakcje psują wszystko. Nie podobało mi się zupełnie.
Dokładnie te same odczucia. Dla mnie osobiście to nudny film, ale ma w sobie coś takiego, że wielu osobom się podoba. Przełamała mnie dopiero sama końcówka, kiedy Frank śpiewał już bez głowy przejmujące ' I love you all' i 'wyczesy bryczesy' ;) Nudził, ale nie do tego stopnia, by przerwać, by mieć uczucie że już dalej się nie da, nie. Ma w sobie to 'coś' choć jako ogół, jako całość mnie po prostu nie porwał. Ciekawy pomysł na film, fakt. Sama Maggie Gylenhall świetnie odegrała odrobinę psychiczną, jednak wciąż mało uwagi jej poświęcono wg mnie. Generalnie od czasu do czasu miałam minę 'wtf?!' jak ta dziewczyna przeprowadzająca z nimi wywiad tuż przed koncertem. 5/10