chciałem wyrazić swój zachwyt nad tym filmem, ale juz poprzednicy w postach tak wiele mądrego powiedzieli, że może zwrócę uwagę na inna rzecz - dla mnie od czasu filmu "Johnny Got His Gun", który był, oczywiście, w całkiem innej konwencji filmowej, nie widziałem aż tak mocnego filmu pacyfistycznego. Ten bezsesns wojny poraża, na przykład w pokazaniu scen symetrycznych przeżywania traumy po obu stronach. Piękny film i polecam.