Inspiracje tymi filmami są aż nazbyt widoczne i momentami ocierają się o chamskie zrzynanie - niektóre sceny jakby żywcem wyjęte z tych filmów (karmienie babci od razu mi się skojarzyło z "Teksańską..." a chętne na początku dziewczyny z "Hostel'em").
Motyw z szaloną rodzinką ogólnie jest już mocno wyeksploatowany - tutaj dla smaczku dodatkowo podszyty nazizmem. Niestety wątek nazistowski jak dla mnie pokazany zbyt nachalnie - gdyby twórca ograniczył się do subtelnego sugerowania widzowi o co chodzi, zamiast od razu ubierać tatka w hitlerowski mundur i wkładać w jego usta okrzyki "arbeit macht frei" - to dałoby o wiele lepszy efekt. Sceny typu "bohaterka unosi zakrwawioną twarz w niebo skąpana w strugach deszczu w zwolnionym tempie" też powinno się pomijać bo są raczej tandetne, efekciarskie i zupełnie niepotrzebne. Poza tym bohaterzy uciekają, dają się złapać a potem przez nieuwagę oprawcy znowu uciekają i znowu dają się złapać... tak jest w co drugim horrorze i po jakimś czasie zaczyna to irytować. Ogólnie przez cały czas miało się wrażenie że "to już było".
Z bólem serca stwierdzam że jest to jedynie kalka amerykańskich produkcji - należycie jak na te czasy krwawa i wykonana momentami lepiej niż filmy do których nawiązuje, ale niestety pozostaje zwykłą kalką. Całkowity brak oryginalności ale wykonanie perfekt - 6/10
PS. pamięta ktoś "Braterstwo wilków"? - długowłosy chłopaczek Samuel Le Bihan ściął czuprynę i trochę podpakował - się zdziwiłem jak go zobaczyłem :]
Francuska odpowiedź na Hostel I Teksańską... - dokładnie te same skojarzenia naszyły mnie podczas seansu. Może wątek psychologiczny, mimo wszystko wdrożony w scenariusz jeszcze mi się kojarzy z inną francuską produkcją - Kalwarią. Mimo to do filmu podchodzę mniej sceptycznie do filmu niż przedmówca - zostałem miło zaskoczony, że jeszcze można zrobić po prostu wciągający horror, w którym się nie odhacza znużonym kolejnych ofiar (nawet jak tych nie brakuje :)) + świetna muzyka. Polecam wszystkim przychylnym gatunkowi.
Jeżeli chodzi o zrzynę z "teksańskiej" to wieszanie tego blondyna na haku można również zaliczyć za do jej objawów.
dla mnie raczej film przypominał House of 1000 Corpses.
ale to tylko moje zdanie
coz wlasciwie wszystko co chcialam napisac na temat tego filmu zostalo juz napisane przez moich przedmowcow tak wiec moge sie tylko pod tym podpisac:) Hostel+ Teksanska+ HO1000C=Frontière(s) plus za swietna muzyke, i checi do robienia tego typu filmow na gruncie europejskim