Dawno nie oglądałem gorszego syfu, żarty dla troglodytów, na ekranie słowo "dupa" i cała sala się śmieje, żenadometr naprawdę poza skalą. Tani chłam, straszne wstawki dźwiękowe, jakby się jakiś kabaret oglądało. Nic tu nie gra, nic tu nie pasuje, fabuła to jakby copywriter za 15zł napisał pomiędzy przerwami w szkole. Totalnie nie polecam.
Trochę jednak przesadzasz, bo widziałem wiele gorszych polskich filmów ( największy wysyp był w latach 2010-2012 ) akurat na seansie na którym byłem na 50 osób nikt się nie śmiał, a kilka wyszło przed końcem lub bawiło się telefonami. Na ekranie zobaczyłem dokładnie to czego się spodziewałem , czyli prymitywne żarty i nieciekawa fabuła raczej już szybko nie pójdę do kina na polską komedię.
Nie jest aż tak tragicznie, jak wszyscy normalni tu piszą, ale nie jest też super, jak się zachwycają te marketingowe fejk-konta hehehe
Dałem 5/10 trochę z sentymentu, że znów na ekranie jest ekipa z dwóch kultowych "Chłopaki nie Płaczą" i "Poranek Kojota", trochę też dlatego, że przy niektórych żartach na serio się nieźle ubawiłem.
Niestety bardzo dużo było żenady. Już przy pierwszej scenie, zamiast się śmiać z fajtłapowatości killera, miałem minę jak Adaś Miałczyński oglądający reklamy telewizyjne w "Dniu Świra" :D
Cholernie też irytująca rola Pazury, w sensie nie fabularnie, a stylowo. Przy tym co grał Dziurman, Czarek powinien grać coś w stylu Gawrona z "Ostatniego Psa", albo Sznajdera z "Oficerów", a nie to...to COŚ :-(
Bardzo dużo też recyklingu z dwóch wyżej wymienionych kultowych komedii Lubaszenki.
Ogólnie gdyby nie sentyment i kilka fajnych gagów, to film na poziomie ostatnich, najgorszych gniotów Vegety..
Na seansie w kinie spora część widzów nieźle się bawiła, naprawdę dziwnie się czułem w ich towarzystwie, nie wiedziałem z kim jest coś nie tak, ze mną czy z nimi :) :)
Bo takie filmy trzeba oglądać przy pełnej widowni np. w Noc Sylwestrową. Wszyscy dobrze się bawią, także nie jest źle
Poziom jest całkiem dobry. Ludzie reagują w sposób właściwy i nie wynika to ze stanu po spożyciu, jak tu mnie błędnie zrozumiano. Nikt nie przychodzi spożywać do kina w Noc Sylwestrową. Ludzie litości. To jest widownia, która wybiera duży ekran, nie tańce i alkohol. Czy aż tak nisko musicie schodzić, by napisać komentarz?
No zeby sie dobrze bawic na tym bez alkoholu, to trzeba wciagnac kilka gram do nosa i wszystko jedno co jest na ekranie...
U nas w filmową noc sylwestrową z 90 osób zostało na sali 25, chociaż trzeba zaznaczyć, że ten film był wyświetlany już jako trzeci. Także nie ma reguły...
Jakby Ci od fejkowych kont byli bardziej inteligentni, to założyli by konta dużo wcześniej, a nie teraz po premierze.
Jak juz jakis tekst byl smieszny w danej chwili, to na co wpadli tworcy? "Jest!!! w koncu cos smiesznego, trzeba to powtorzyc milion razy" No bo tak to przeciez dziala, ze jak raz bylo smieszne to juz za kazdym razem bedzie to dawalo ten sam efekt. No o toz kur... nie!
"Kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri kiri" co ktores Kiri oczywiscie dorzucona klasycznie "kur.." O co CI chodz filmie?
To z tym kiri wygląda tak jakby wrzucili do filmu wszystkie nakręcone duble z tym tekstem zamiast zdecydować się na jeden konkretny.
Zgadzam się film tragiczny. Fabuła tak kiepska że "the room" przy tym to arcydzieło! Nawet starzy aktorzy nie uratowali tego filmu. Dałem 2 tylko i wyłącznie z sentymentu bo przypomniały mi się chłopaki nie płaczą i poranek kojota. Co się dzieje z tymi polskimi komediami. Z roku na rok wychodzą coraz gorsze. Strach się bać co będzie w kolejnych latach... Raczej długo nie pójdę do kina na kolejny polski film.
Chyba nie rozumiecie ważnej rzeczy tutaj. Podobnie jak "Weekend" Cezarego Pazury niektóre filmy robione są dla świetnej, wybornej zabawy i radości samych twórców. Zwłaszcza że nie czują się na siłach żeby zrobić coś tak dobrego jak Kiler albo Seksmisja. A jak wiecie w Polsce dobra zabawa = brak klasy, brak jakości i chamstwo. Ponadto większy rozgłos przynosi coś słabego niż coś dobrego. Zobaczcie jak wszyscy dudnią o Zenku albo o wiewiórkach z Media Expert...
Weekend Pazury przynajmniej dało się zobaczyć bez bólu i miał kilka fajnych momentów. "Futro z misia" zaś to jakaś abominacja
Rany Boskie. Faktycznie nobliści się kourwa znaleźli i znawcy kultury i sztuki eskimosów australijskich. To nie jest film dla przeciętnego geniusza z warszawskiego ścieku. Taki to potrzebuje wyzwań umysłowych i obrażony jak się sala śmieje z głupiej mordy Ryśka albo słowa dupa. Następnym razem sala zapyta genialnego matematyka czy może się śmiać. Jakim kiepem umysłowym i niedorozwojem trzeba być, żeby oceniać ludzi w kinie? Film słaby ale co z tego, ludzi ten film bawił i to pełne kina ludzi.