Najlepszą etykietą będzie główna aktorka - Stewart, której gra ogranicza się do dwóch min. Nie wiem czy ten film jest jakkolwiek logiczny, 11 kilometrów głębokości, a oni sobie chodzą w jakichś skafandrach. Oglądałem kiedyś dokument o budowie batyskafu, którym James Cameron zszedł na dno rowu i to była nadkosmiczna budowa. W sumie nie rzucam się, nie jestem fizykiem, to nawet nie jest w tym najważniejsze. Najważniejsze jest to, że mamy jakieś chaotyczne ujęcia w ciemnościach, krzyki i praktycznie ZERO scen czystej akcji. Coś w rodzaju [w sensie rozgrywania scenariusza] Blair Witch Project pod wodą. Obejrzeć można, nie wywołuje jakichś wymiotów, ale naprawdę żadna to rewelacja, za tydzień w ogóle nie będę pamiętał o tym filmie.