faktycznie troche nudnawy, sporo rzeczy zasluguje na krytyke, m.in. beznadziejne zakonczenie, ktore pozostawia troche niepotrzebnej niejasnosci..do tego koncowy utwor ktory za ch.... nie pasuje mi do klimatu, ale to juz moje subiektywne spostrzezenie :) co wydawalo mi sie zbyt schematyczne i nienaturalne to reakcja pana Johnathana Rivers na wiesc o zaginienciu, a w rezultacie domniemanej smierci jego zony...wiem ze byc moze nie jest to melodramat i pan Sax nie przewidzial miejsca na rozpacz, ale czyni to pocztakowe fragmenty filmu nieco zbyt schematyczne i malo wiarygodne...no ale tak o samym sednie...to nie najglupszy pomysl uwazam...tylko mimo wszystko zdecydowanie za slaby dreszczyk mnie przeszedl...moze bo juz sie uodpornilem i wymagania caly czas rosna, a moze poprostu dlatego ze takie sa fakty i warto stwierdzic ze film niczego ponad przecietnosc nie prezentuje, aczkolwiek obejrzec mozna.