Sam jestem już na studiach. Okres gimnazjum wpoił we mnie pewien pogląd na rzeczywistość. Zauważyłem wtedy jacy odmienni potrafią być ludzie, a raczej jakimi mogą się stawać. Nie ukrywajmy, że wtedy dzieci stają się "dorosłymi", odkrywają co to jest dorosłość i wszystkie z tym zjawiskiem przywary jak i udogodnienia. Jednak w tamtym wieku nie widać żadnych przywar. Ten pogląd może stać się dla tak młodego człowieka bardzo obciążający. Większość nie potrafi sobie poradzić z tym nowo nabytym pojęciem. Zaczyna się próba pokazania reszcie jakim jest się "super", na ile może sobie pozwolić czyli na ile "jestem już dorosłym". Liczy się cała otoczka, opakowanie młodego człowieka. Jego wygląd, zachowanie, relacje z innymi, każdy szczegół, który z pozoru może być banalny, ale tylko z pozoru, bo dla gimnazjalisty znaczy on najwięcej. I tutaj wielki minus dla ministerstwa oświaty, który wdrożył gimnazja w polskie realia nauczania. Nie ma to podstaw do funkcjonowania w naszym państwie, głównie przez brak psychologicznego wybadania gruntu w polskich placówkach nauczania. Nasz system jest zupełnie inny, niż ten, który funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych (a to raczej głównie stamtąd był zaczerpnięty pomysł współczesnego gimnazjum). Nie mamy tak dobrze wypracowanej i wysokiej stopy życiowej jaka panuje w tamtym państwie. To głównie jest naszym słabym ogniwem w tej całej "socjalnej układance". Rodziny w niezamożnych kręgach społecznych muszą w pierwszeństwie uporać się z wszechogarniającą biedą. Nie ma tam czasu na wychowanie dzieci i niestety w takich niekontrolowanych domach tworzą się idealne warunki do wytworzenia patologii (m.in. zjawisko galerianek ). Dzieci bez dogodnej opieki, pozostawione samym sobie są o wiele bardziej narażone na degenerujący wpływ otoczenia. Dlaczego więc szanowna, kontrolująca nas instytucja jaką jest państwo nie może zapewnić swoim obywatelom dogodnych warunków do dorastania i odnajdywania się w społeczeństwie? Nie wiem... Ale to ukazuje nam wspaniale jaką świadomością obdarzeni są rządzący naszym państwem ludzie i jaką interesownością kierują się przy zajmowaniu stanowisk. Jestem bardzo wdzięczny, że taki film powstał. Może choć trochę unaoczni większości z jakimi problemami spotykają się ludzie w Polsce. I najważniejsze, jaka przyszłość fundowana jest dzieciom, młodym, a później dorosłym w perspektywie przyszłych lat. Mam nadzieję, że istnieje spora ilość osób, dla których los innych nie jest obojętny i dostrzega sporo ważnych do rozstrzygnięcia kwestii w otoczeniu. Przepraszam, że taki wywód zamieściłem jako komentarz do tego filmu, ale właśnie dzięki temu obrazowi zauważyłem jaki poważny problem niesie ze sobą współcześnie, bez wglądu na panujące realia, odzwierciedlanie udogodnień ( w tym gimnazjów, galerii handlowych) na gruncie nieprzygotowanym do tak przodujących dla cywilizacji i drastycznych w skutkach dla zdegenerowanych ludzi.
"Nie ukrywajmy, że wtedy dzieci stają się "dorosłymi", odkrywają co to jest dorosłość i wszystkie z tym zjawiskiem przywary jak i udogodnienia."
Właśnie w tym cały sęk - gimnazjaliści to zdecydowanie NIE są dorosłe osoby, tą są gówniarze, tyle, że w fazie dojrzewania. Jedynie CHCĄ być dorośli i podejmują różnorakie działania w tymże kierunku, by poczuć się przez chwilę dorośli. Ale w żadnym wypadku tacy nie są.
"To głównie jest naszym słabym ogniwem w tej całej "socjalnej układance". Rodziny w niezamożnych kręgach społecznych muszą w pierwszeństwie uporać się z wszechogarniającą biedą. Nie ma tam czasu na wychowanie dzieci i niestety w takich niekontrolowanych domach tworzą się idealne warunki do wytworzenia patologii (m.in. zjawisko galerianek ). Dzieci bez dogodnej opieki, pozostawione samym sobie są o wiele bardziej narażone na degenerujący wpływ otoczenia."
Święte słowa. Ale zapominasz, że galeriankami nie zostają wcale tylko zaniedbane dzieci z patologicznych rodzin. To mogą być bardzo bogate i dobrze sytuowane dziewczyny. Cały sęk w tym, że właśnie DEMORALIZUJĄCA ROLA GRUPY odgrywa tutaj decydującą rolę. Dziewczęta z obniżoną samooceną czy niskim poczuciem własnej wartości usiłują pokazać przed innymi, jakie to są "trendy cool funky odjazdowe" by zasłużyć sobie na uznanie i podnieść status społeczny.
"Przepraszam, że taki wywód zamieściłem jako komentarz do tego filmu, ale właśnie dzięki temu obrazowi zauważyłem jaki poważny problem niesie ze sobą współcześnie, bez wglądu na panujące realia, odzwierciedlanie udogodnień ( w tym gimnazjów, galerii handlowych) na gruncie nieprzygotowanym do tak przodujących dla cywilizacji i drastycznych w skutkach dla zdegenerowanych ludzi."
No właśnie, mi w tym filmie zabrakło tego wszystkiego, o czym napisałeś. To wszystko jest zbyt kreskówkowe, nierealistyczne, wręcz komiksowe. Nie ukazano w filmie "korzeni" całego tego zjawiska, demoralizacji młodego pokolenia, ich zajęć poza lataniem po galeriach. A można było tutaj naprawdę fajnie zgłębić temat... Bójki nastolatek, pierwsze fajki, tanie wina, walka o pozycję w klasie itd... Wiesz, ja znałem kiedyś nastolatkę, której przydarzyła się następująca historia - Jarała sobie fajkę pod blokiem, miała bodajże 14 latek, przyłapał ją na tym sąsiad. Chciał koniecznie donieść o tym jej rodzicom, i wiesz, jak ona chciała go od tego odwieść? Powiedziała słodkim głosikiem "NIEEE, PLOOSIEM, NIECH PAN NIE MÓWI MOJEJ MAMUSI, TO W ZAMIAN WEZMĘ DO BUZI"...
I właśnie dlatego nisko oceniam "Galerianki". Moim zdaniem, roztrwoniono ogromny potencjał. Naprawdę mógł powstać świetny, brudny, realistyczny do bólu film. A wyszła taka troszkę autoparodia, jakby ekranizacja jakiegoś komiksu.
PS. Ogólnie widzę, że piszesz konkretnie i do rzeczy, za to masz dużego plusa. Cieszę się, że są jeszcze na forach takie osoby jak Ty, z którymi można kulturalnie podyskutować na wysokim poziomie. Pozdrawiam.