I chyba M.Scorsese też się męczył kręcąc ten film. Oczywiście film zrobiony z rozmachem scenografia, kostiumy, zdjęcia, wszystko zadbane o najmniejszy szczegół, gra aktorów też bardzo wysoka, zwłaszcza Daniel Day-Lewis swoja grą przekuwa uwagę. Ale to wszystko na nic bo film jest niemiłosiernie długi i co najgorsze nudny i to chyba wina niedopracowanego scenariusza.
Film nie wzbudził we mnie zachwytu lecz wzbudził we mnie senność.Jest tutaj wiele wątków ale nie wiadomo co reżyser chciał z tego wszystkiego upleść, miłość, zemsta, walka dobra ze złem. To wszystko było mi obojętne, natomiast zainteresowało mnie, sama ta otoczka akcji filmu, New York w XIX wieku, mroczne, brudne, duszne, dzielnice biedy i dzielnice bogactwa.
Scenariusz kuleje, akcja rozwija się topornie i w połowie się rozłazi, co u reżysera takiego formatu nie powinno się zdarzyć.
Polecam ten film fanom Daniela Dey-Lewisa bo znowu pokazał swoja wysoką klasę.Pozostali aktorzy? hmm... nie pamiętam, poza Lewisem nikt inny nie utkwił mi w pamięci.
W sumie 4/10.